W cyklu przedruków artykułów z "Gońca Teatralnego" rezonujących z aktualnymi tematami - publikujemy felieton Mariana Waryńskiego. Tekst pochodzi z numeru trzeciego który ukazał się 14 kwietnia 1990 roku. W roku 2020 minęło trzydzieści lat od ukazania się pierwszych numerów tygodnika. Wszystkie zdigitalizowane edycje "Gońca" z lat 1990-1992 dostępne są w Encyklopedii Teatru Polskiego.
Doszedł do nas aktorski strach. Chodzi oczywiście o strach przed bezrobociem, bo zawód aktora obfituje także we wszelki inne lęki.
Nie może być inaczej w profesji rozbawionej jakichkolwiek obiektywnych miar. Tak naprawdę pewny jest dosięgający wszystkich, poza wybranymi, postępujący z wiekiem spadek rynkowej wartości. Cała reszta jest przypadkiem, kaprysem dyrektora, reżysera, publiczności. Polscy aktorzy dobrze i od dawna znali wszystkie niepewności. Do tej pory osładzała je jednak pewność stałego etatu w lepszym lub gorszym teatrze, zapewniającym stały, niewielki dochód i sporo wolnego czasu na wypadek niezrobienia kariery.
Nagle wszystko się zmienia. Po teatrach krąży plota o licznych zwolnieniach. Najbardziej zagrożony czuje się zespół Teatru Narodowego. Z ponad osiemdziesięcioosobowego zespołu aktorskiego 34 osobom wkrótce kończą się umowy. Nikt ich z nimi nie przedłuży, skoro teatr ma ulec likwidacji, a powstały Teatr na Woli z całą pewnością zadowoli się o wiele mniejszym zespołem. Na bruku, bez prawa do zapomogi znajdą się w większości ludzie młodzi, bez wyrobionych nazwisk i popularnych twarzy.
Sporo osób zaczęło się zastanawiać nad pozycją wolnego Strzelca, żyjącego z reklam, filmu, radia, telewizji i teatrów impresaryjnych. Biorąc jednak pod uwagę nagły wzrost ilości konkurencji oraz fakt, że wszystkie wyżej wymienione instytucje angażują najchętniej uznanych artystów, mających i tak pewne zatrudnienie w macierzystych teatrach, to dla młodego aktora (aktorki) bez nazwiska jedyną szansą przeżycia na pozycji wolnego strzelca jest stały kontrakt z solidnym zachodnioniemieckim domem towarowym — wymaga to jednak dobrej prezencji i znajomości zawodu modela (modelki).
Kilka zagrożonych zwolnieniami osób głośno zapowiada odejście od zawodu – w pozycji uprzywilejowanej są ci, których żony w porę założyły małe prywatne interesy. Ktoś przymierza się do prowadzenia firmy budowlanej, kilka osób postanowiło wyjechać — Anglia, Australia, byle dalej i nie przyznawać się, że jest się polskim aktorem. Paradoksalnie, najbardziej niedostępne okazują się zawody w tzw. świecie wykonywane przez bezrobotnych aktorów: aby zostać barmanem lub kelnerem trzeba ukończyć specjalny kurs, zresztą w obu tych profesjach konkurencja jest spora, bo zarobki dobre.
Także ci, którym na razie nie grozi zwolnienie rozmyślają nad ucieczką z teatru. Młody i naprawdę obiecujący aktor zastanawia się nad przyjęciem posady kasjera, zapewniającej dochód dwukrotnie większy od tego, którego dostarcza etat w dobrym warszawskim teatrze; ktoś drugi na razie nie odchodzi, dorabiając kursami do Berlina.
Ktoś napisał, że aktorzy to nadwrażliwi ludzie, uciekający przed życiem w „niszę ekologiczną teatru”. Teraz życie dopadło ich i zagląda w oczy.