Kto powinien zostać nowym ministrem kultury w miejsce Bogdana Zdrojewskiego, który został europosłem? Przede wszystkim nie powinien to być zawodowy polityk, ponieważ polscy politycy mają stałą i nieuleczalną tendencję do traktowania kultury jako czegoś mało poważnego, w rodzaju kwiatka do butonierki, który można sobie wprawdzie przypiąć, ale równie łatwo strząsnąć go z marynarki - pisze Katarzyna Tubylewicz* w Gazecie Wyborczej.
W opinii polskich polityków kulturą w pewnych sytuacjach można się nieco pochwalić, powiedzmy zorganizować międzynarodowy kongres i wygłosić przemówienie o tym, że marka Polska to kultura i jeszcze raz kultura. Z braku laku i kit dobry, pomyśli sobie przy okazji prawdziwie rasowy polski polityk, bo rzecz jasna wolałby się chwalić polskim produktem typu Volvo, a nie książkami, których sam nie czyta. Polski polityk z ambicjami na lepsze stanowisko (bo w rządzie istnieje oczywiście szereg lepszych i bardziej prestiżowych fuch) wie, że ludziom kultury można od czasu do czasu coś naobiecywać, że jakieś tam procenty z budżetu, lepsze warunki pracy, opieka socjalna, a może i emerytury, i od razu zrobi się miło. Obietnice takie są oczywiście bez pokrycia, ale ludzie kultury nie pracują na etatach i nie będą strajkować. Poza tym polityk, jeśli nie jest głupi, szybko rozumie, że po to, by na przeklętym stanowisku ministra kultury jakoś zaistnieć