Teatrowi o homoseksualnej wrażliwości kobiety nie są do niczego potrzebne - pisze w felietonie specjalnie dla e-teatru Marta Cabianka
Podobno teatr współczesny wiele uwagi poświęca tożsamości seksualnej. Podobno cielesność, homoerotyzm, pożądanie to jego ulubione tematy. Badacze teatru z pewnością to potwierdzą. Teatr jest wdzięcznym terenem badań tożsamościowych dyskursów, seksualnych manifestacji, cielesnych przekroczeń. Jest co badać, komentować, opisywać - urodę męskiego ciała, naturę męskiego pożądania i wszelkie odmiany męskiego narcyzmu. Gejowskie niepokoje w teatrze dawno straciły charakter ekscesu. Temat jakby nawet spowszedniał. Należy do mainstreamu. Odmieńcy przestali być odmieńcami, miłość przestała być zakazana, cielesność odsłoniła wszystkie tajemnice. Męska cielesność i gejowska miłość. Bo kobiecą seksualność polski teatr zepchnął na margines. Upodobał sobie wprawdzie pewien soczysty typ dojrzałych kobiet, którym przydziela pewne role, ale one same w gruncie rzeczy wcale go nie interesują. Ani ich niespełnienia, ani pożądanie, ani cieles