Norma zero brzmi groźnie dla kogoś, kto nie wie, że za tą nazwą nie kryje się nieróbstwo, tylko ciężka praca nad przygotowaniem spektaklu, za który dodatkowe wynagrodzenie jest skromnym, symbolicznym często dodatkiem do gołej pensji - pisze na swoim blogu Marek Weiss, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku.
Pan Marszałek Mieczysław Struk w swoim ostatnim wywiadzie był łaskaw odnieść się do wypracowanego przeze mnie systemu wynagradzania pracowników Opery Bałtyckiej, poddając w wątpliwość jego zalety. Rozumiem, że na marszałku województwa ciąży poważna i rozległa odpowiedzialność za zróżnicowane przejawy społecznej działalności i jej wysokie koszty. Jest rzeczą naturalną, że nie może on być specjalistą w każdej dziedzinie i dokładnie orientować się w każdej podległej mu branży. Wydaje mi się jednak, że dysponuje sztabem pracowników, którzy powinni rzetelnie informować marszałka o różnych specyficznych zagadnieniach, nie uciekając się do takich na przykład opinii, że "dyrektor Weiss nie lubi sponsorów". Czuję się jednym z takich pracowników, więc pozwolę sobie przekazać kilka informacji dotyczących owego "systemu" płac, który wydaje się chybiony. Ponieważ dyskusja na ten temat przeniosła się, nie z mojej winy, na płaszczyzn�