"little red (play): herstory" intryguje od początku. Przedstawienie, które - według jego twórców - ma być "archiwum XX-wiecznych utopii", wydaje się unieważniać podjętą problematykę już na poziomie samego tytułu. Jak bowiem przekształcić opowieść o Czerwonym Kapturku w sceniczny dyskurs o trudach egzystencji w świecie po końcu historii? Powagi przedstawieniu andcompany & Co. nie dodaje scenografia, która zrujnowaną salę Towarzystwa "Sokół" zamienia w zamieszkiwany przez niedobitki kontrkulturowej rewolucji squot. Obok czterech stolików-konsoli umieszczone zostały, tworzące rodzaj konceptualnej rzeźby, stelaże z literami różnej wielkości. Z tej alfabetycznej wieży Babel układają się rozpoznawalne skróty (DDR, NRD czy USSR) lub intrygujące SŻU, BRDDR czy USSU. Może to zjadliwa kpina ze współczesnej nowomowy, która sprowadza wszystko do funkcjonalnych, choć niewiele mówiących haseł? W "little red (play)" światowe organizacje, geopolityczne
Tytuł oryginalny
Niezwykła lekkośc bytu w świecie po końcu historii
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia-Gazeta Teatralna Nr 85/86