"Być albo nie być" w reż. Milana Peschela w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim
W długiej, zamiatającej podłogę, ciemnym futrem kraszonej sukni o księżycowym połysku - grająca aktorkę Marię Turę Anna Radwan-Gancarczyk wygląda zachwycająco. Ta głowa, cała w blond falach! Te powłóczyste gesty odkrytych ramion! Te mgliste spojrzenia spod lekko opadłych powiek! W pierwszej, drugiej, trzeciej, czwartej scenie wyreżyserowanego przez Milana Peschela przedstawienia "Być albo nie być" Nicka Whitby'ego - Maria Tura niepokojąco zachęca do snucia daleko posuniętych scenariuszy. Do czwartej sceny - tak. Lecz tylko do czwartej. W piątej krzesany przez księżycową damę niepokój - blaknąć zaczyna. Na kanwie starego jak świat pytania retorycznego: "Wszystko pięknie, ładnie, zachwycająco, hipnotycznie - ale ileż, droga pani, można?" - powszednieje blask. Ileż można być tylko malowniczą? Jak długo da się "jechać" wyłącznie na blasku? W seansie Peschela ze wszystkim tak jest. Wszystko powszednieje po kwadransie, góra dwóch. Oto ż