Tocząc od lat niezliczone rozmowy z różnymi osobami ze środowiska teatralnego, dochodzę do wniosku, że prawie każdy - bez względu na wiek, osiągnięcia zawodowe i sukcesy artystyczne - jest niezadowolony - pisze Paweł Wodziński w Teatrze.
Większość z nich sądzi, że jest dyskryminowana, wręcz prześladowana, że ktoś odbiera im coś, co im się bezwzględnie należy - szacunek, pozycję zawodową, pieniądze, możliwości rozwoju, zainteresowanie festiwali, uznanie krytyki. Co ciekawe, winą obarczają przeważnie innych przedstawicieli własnego środowiska. Moi rozmówcy żyją w świecie, w którym młodzi twórcy eliminują starych, starzy utrudniają życie młodym, teatr polityczny niszczy teatr zajmujący się tematami egzystencjalnymi, teatr środka blokuje szanse rozwoju teatrowi artystycznemu, teatr artystyczny absorbuje całą uwagę krytyki. Uprzedzenia i środowiskową niechęć dostrzegłem także podczas dwóch publicznych debat w Instytucie Teatralnym, którym się w ostatnich tygodniach przysłuchiwałem. Pierwsza z nich poświęcona była postaci i twórczości Zygmunta Hübnera, a brali w niej udział współpracownicy reżysera. Im dłużej trwała debata, im bardziej dociekliwe pytania o zna