„Powiedzmy miłość” Terence'a Frisby'ego w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Merwan w portaliku24.pl.
Owacjami na stojąco zakończyła się sobotnia (25.03) premiera spektaklu „Powiedzmy miłość” (tytuł oryginalny: „Funny About Love”) autorstwa Terence'a Frisby'ego w tłumaczeniu Elżbiety Woźniak i reżyserii Tomasza Dutkiewicza w jeleniogórskim Teatrze im. Cypriana Kamila Norwida. To pierwsza premiera w sezonie artystycznym 2022/2023.
Przed premierowym spektaklem dyrektor teatru Tadeusz Wnuk odczytał światowe orędzie Międzynarodowego Instytutu Teatralnego (ITI) z okazji 61. Międzynarodowego Dnia Teatru, obchodzonego 27 marca (w poniedziałek) w ponad stu państwach na świecie. Autorką międzynarodowego przesłania jest egipska aktorka Samiha Ayoub, która zwróciła uwagę, że „niepewność jest skutkiem tego, z czym musimy mierzyć się wobec licznych konfliktów, wojen i katastrof naturalnych”. – „Niszczą one nasz świat materialny, duchowy i rujnują życie psychiczne” – podkreśliła.
„Powiedzmy miłość” to słodko–gorzka, żywiołowa komedia o niewierności małżeńskiej. Oś intrygi stanowią miłosne perypetie niczym z jakiejś telenoweli. Fabuła toczy się wokół niewierności, rozpadu małżeństwa, zemsty i przyjemności i koncentruje się wokół relacji między dwiema parami, których losy splatają się ze sobą. Autor tej współczesnej angielskiej sztuki Terence Frisby (1932–2020) był nie tylko popularnym twórcą romansów i dramatopisarzem, ale też reżyserem swoich sztuk, w których występował jako aktor. Jego nazwisko na polskiej scenie po raz pierwszy zaistniało w 1983, kiedy to warszawski Teatr Syrena wystawił „Kłopot z dziewczyną perkusisty” („There's a Girl in My Soup”) w przekładzie Kazimierza Piotrowskiego i w reż. Romana Kłosowskiego z Tadeuszem Plucińskim w roli pracującego w telewizji Roberta Danversa, który zakochuje się w 19–letniej Klarze.
Rosie Boston (Marta Kędziora–Nowaczek) jest tak zajęta „ratowaniem świata" i ogólnie cieszy się swoim przytulnym, wygodnym stylem życia w swoim luksusowym londyńskim mieszkaniu, że poważnym ciosem staje się dla niej zdrada 52–letniego męża biznesmena Piersa (Robert Mania) z dużo młodszą sekretarką Larissą (Maria Adamska). O jego romansie dowiaduje się od tajemniczego młodego dostawcy Darrena Tuckera (Jakub Głukowski). Ten okazuje się opuszczonym mężem tejże sekretarki – teraz ciężarnej kochanki Piersa. Wściekłość Darrena, że również został opuszczony przez żonę, rozpala wściekłość Rosie i wspólnie planują niezwykłą zemstę. Z czasem w Darrenie budzą się uśpione uczucia i zakochuje się w Rosie. A kiedy rozpoczyna się nieprawdopodobny romans między dwojgiem, z kolei świat Piersa zaczyna się rozpadać – z zabawnymi i nieprzewidywalnie zaskakującymi skutkami!
Teatr im. Norwida zafundował swoim widzom solidną dawkę humoru, pod płaszczykiem której ukryta była refleksja o relacjach małżeńskich, w których nie wszystko zawsze jest z góry oczywiste. Reżyser Tomasz Dutkiewicz, w latach 2006–2022 dyrektor Teatru Komedia w Warszawie, od 2018 grał Piersa Bostona w polskiej prapremierze tejże sztuki w swoim macierzystym warszawskim teatrze. Do współpracy zaprosił także twórcę tamtego spektaklu – scenografa Wojciecha Stefaniaka. I identycznie jak tam Tomasz Dutkiewicz zajął się opracowaniem muzycznym i kostiumami.
Czwórka jeleniogórskich aktorów uzupełnia się nawzajem, a wszyscy oni stworzyli przekonujące kreacje. Marta Kędziora–Nowaczek w roli opuszczonej żony, subtelnie pokazała, jak inteligentna osoba poradzi sobie w nowej, bardzo trudnej sytuacji, potrafi dokonać właściwych wyborów i tak zmanipulować pozostałe osoby tego dramatu, że każdy dostanie to, czego oczekuje, a nawet wtedy, gdy o tym nie wie i nie tego się w efekcie spodziewa. Robert Mania wie, jak oczarować publiczność, i to on potrafił rozbawić do łez, perfekcyjnie wczuwając się w rolę zamożnego lekkoducha, podstarzałego amanta, który wybiera nowszy model, nie wiedząc wcale, że tego wyboru dokonuje za niego pozornie głupiutka sekretarka. Z kolei Jakub Głukowski przekształca się z prostego chłopca na posyłki w biznesmena i współczesnego ojca rodziny. Maria Adamska wykorzystała swoje pięć minut i z postaci subretki, sprytnej i zalotnej, wydobyła postać wiarygodną i śmieszną przebiegłej sekretarki, która chce zrobić karierę przez seks w pracy.