"Marat/Sade" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze narodowym w warszawie. Pisze Kalina Zalewska w Teatrze.
"Marat/Sade" Petera Weissa w inscenizacji Mai Kleczewskiej jest właściwie rodzajem oratorium, co stanowi novum u tej reżyserki. Warstwa muzyczna gra dużą rolę w spektaklu, buduje napięcie, a czasem i sens poszczególnych scen, zaś pojawiający się i znikający w zapadni fortepian staje się także elementem scenografii. Najważniejsze jednak, że bazując na intrydze, jaką opowiada dramat Weissa, Kleczewska dokonuje na scenie jego dekonstrukcji, a słynny tekst staje się jedynie pretekstem dla jej własnej wypowiedzi. To też jest nowość, bo do tej pory, prezentując zawsze współczesne odczytania klasycznych sztuk, reżyserka trzymała się jednak tekstu, akcji i psychologii. Tym razem mamy do czynienia z wyraźnym porzuceniem tych tropów, co w połączeniu z wszechobecną muzyką i przy zdecydowanej przewadze scen zbiorowych tworzy zupełnie nową jakość. Na dużej scenie Narodowego oglądamy wielką inscenizację, która, jeśli chodzi o rozmach i siłę wypowiedzi,