Tekst p. Andrzeja Wolańskiego, wykładowcy wrocławskiej Akademii Muzycznej, wygłoszony został na Sympozjum Naukowym zorganizowanym przez Polskie Stowarzyszenie Pedagogów Śpiewu przy kwietniowym Konkursie Moniuszkowskim w Warszawie. Zawarte w nim twierdzenia budzą sprzeciw i zdziwienie bądź to wskutek skłonności autora do zbyt wielkich uogólnień, bądź też trudnych do zaakceptowania poglądów - pisze Ludwik Erhardt w Ruchu Muzycznym.
Tekst p. Andrzeja Wolańskiego, wykładowcy wrocławskiej Akademii Muzycznej, wygłoszony został na Sympozjum Naukowym zorganizowanym przez Polskie Stowarzyszenie Pedagogów Śpiewu przy kwietniowym Konkursie Moniuszkowskim w Warszawie. Zawarte w nim twierdzenia budzą sprzeciw i zdziwienie bądź to wskutek skłonności autora do zbyt wielkich uogólnień, bądź też trudnych do zaakceptowania poglądów. W trzech częściach swego wystąpienia autor koncentruje się na problemach języka, repertuaru oraz inscenizacji, trącając przy okazji sprawy szersze. Niestety, niewiele tu myśli nowych. O wykonywaniu oper w języku oryginału mówiono i pisano wiele razy, także na tych łamach, i zdawałoby się, że temat został wyczerpany. Okazuje się, że nie dla wszystkich, zatem raz jeszcze, w skrócie: Andrzej Wolański z niechęcią odnosi się do rozpowszechnionej praktyki śpiewania Wagnera po niemiecku, Rossiniego po włosku, Gounoda po francusku i postuluje wykonywanie oper w