"Hedda Gabler" Henrika Ibsena w reż Kuby Kowalskiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
W repertuarze teatrów "Hedda Gabler" Ibsena (utwór już dzisiaj nieco zapomniany) pojawia się najczęściej z racji świetnie napisanych ról, które dają możliwość zademonstrowania aktorskiego kunsztu i warsztatu. Nie bez kozery obsadzani byli w tym skandynawskim dramacie rodzinnym aktorzy obdarzeni nadzwyczajnym talentem i pragnący zaprezentować na scenie nienaganną technikę. To dla Eleonory Duse i Wiery Komissarżewskiej wystawiano to dzieło na początku XX wieku. W roku 1927 w Polsce tytułową rolę w Wilnie grała Irena Solska, w postać żony Tesmana wcielały się również Wanda Siemaszkowa, Stanisława Wysocka, Hanna Skarżanka, Zofia Rysiówna, Zofia Petri czy Aleksandra Śląska. Zawsze towarzyszyli im nie mniej wybitni panowie - przypomnijmy choćby nazwiska Karola Adwentowicza, Edmunda Wiercińskiego, Jana Ciecierskiego, Czesława Wołłejki czy Bronisława Pawlika. Były to najczęściej przedstawienia, w których strategia reżysera nie była najważniej