EN

22.11.2023, 18:28 Wersja do druku

Nieprzypadkowa historia anarchistek

„Przypadkowa śmierć anarchisty” Dario Fo w reż. Michała Zadary w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Paulina Sygnatowicz w Teatrze Dla Wszystkich.

fot. Krzysztof Bieliński / mat. teatru

Gdyby odrzeć „Przypadkową śmieć anarchisty”, spektakl w reżyserii Michała Zadary, z politycznej otoczki, oglądalibyśmy świetnie zagraną, przezabawną komedię o niezdarnych policjantach z pewnego komisariatu. Zadara nie ucieka jednak od polityczno-społecznego aspektu dramatu Dario Fo. W rezultacie dostajemy bardzo odświeżające przedstawienie, które pozwala nam swobodnie śmiać się z wydarzeń, które jeszcze niedawno były naszą rzeczywistością.

Gdyby Zadara swój spektakl pokazał rok wcześniej (a ten temat chodził za nim już od kilku lat), ten śmiech byłby gorzki. Dziś, gdy jak bohaterowie tej włoskiej komedii jesteśmy „w momencie przejściowym, w stanie pomiędzy schyłkiem groteskowego systemu a niewiadomą przyszłością”, aktorzy spotykają się z widzami sceny przy Zamoyskiego oddychając pełną piersią. I tą lekkość czuć w przedstawieniu.

Kobiety motorniczymi zmian

Zadara bez ogródek przenosi akcję z Mediolanu w roku 1969 do Wrocławia A.D. 2023. Nie bez powodu wybiera to właśnie miasto – to na Dolnym Śląsku w ostatnich latach dochodziło do największej ilości zgonów po interwencji policji. Zdarzenia, które ponad pięćdziesiąt lat temu rozegrały się we Włoszech, mogły się rozegrać i teraz w Polsce. Sztuka włoskiego Noblisty oparta jest na autentycznych wydarzeniach. W grudniu 1969 roku włoski anarchista Giuseppe Pinelli został oskarżony o zamach bombowy. Przez kilka dni był przesłuchiwany, a następnie wyrzucony przez okno z czwartego piętra komisariatu. W oficjalnych komunikatach podano, że popełnił samobójstwo. Komedia Fo opowiada o funkcjonariuszach, którzy wymyślają kolejne możliwe wersje wydarzeń, aby zatuszować sprawę. Plączą się przy tym w zeznaniach, kreując coraz to bardziej absurdalne sytuacje. Wszystko to z obawy o to, co prasa napisze, lęku przed tymi, co rządzą na górze i strachu przed utratą stanowiska. Brzmi znajomo.

Poza żartami z polskiej policji Zadara przemyca w „Przypadkowej śmierci anarchisty” jeszcze jeden wątek. Tytułowego anarchistę zamienił na anarchistkę, a w roli Wariata obsadził Barbarę Wysocką (na ten zabieg Teatr Powszechny musiał prosić o zgodę agencję zajmującą się prawami do dzieł Fo). W scenie kończącej pierwszy akt Wariatka, udająca panią prokurator, każe funkcjonariuszom śpiewać piosenkę wprost odnoszącą się do Strajku Kobiet. Błyskawica na plakacie spektaklu także nie jest przypadkowa. Zadara daje jasny sygnał – być może to mężczyźni rządzą światem, ale to kobiety mają w sobie siłę i determinację, aby ten świat zmieniać.

To tylko teatr

Ciężko zarzucić Zadarze, że nie trzyma się litery tekstu Dario Fo. W myśl autora, który tworzył przecież teatr zaangażowany, społecznie, walczący o swoje racje dosadnym humorem i skeczami komentującymi rzeczywistość, celowo odnosi się do autentycznych wydarzeń. I zgodnie z filozofią Fo używa do tego komediowych, momentami wręcz farsowych środków wyrazu. Zespół Powszechnego znakomicie się w tej konwencji odnajduje. Spektakl trzyma tempo, zdania są wypowiadane w punkt, każdy ruch wykonywany jest w odpowiednim momencie. Pisząc „zespół” mam na myśli nie tylko fantastycznych aktorów, ale także techników, których Zadara nie ukrywa za kulisami (tych zresztą nie ma). Tym samym daje do zrozumienia, że to, co oglądamy to tylko teatr. – Mówimy o prawdziwych, bardzo konkretnych wydarzeniach, mówimy o naszym świecie, naszej demokracji, przemocy policyjnej, ale tak naprawdę wszyscy wiemy, że to jest metafora, teatr, więc jeśli komuś się to kojarzy, to zupełny przypadek – bronił się podczas audycji w Radio Tok FM reżyser. Takie zastrzeżenie daje też na początku spektaklu. Tym prostym zabiegiem nie tylko wprowadza w konwencję sztuki, ale zdaje się mówić, że wszystkie wydarzenia ostatnich lat – tak jak teatr – są (na szczęście) przemijające.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła