„Niepokój przychodzi o zmierzchu” wg Marieke Lucasa Rijneveda w reż. Małgorzaty Wdowik z Wrocławskiego Teatru Pantomimy na 44. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Śmierć brata naszej dziesięcioletniej bohaterki była dla jej rodziny końcem świata. Obserwujemy rozpad tej rodziny oraz – proces dojrzewania dziewczynki, naznaczonego i traumą i nieprzeżytą żałobą.
W jednym z wywiadów reżyserka powiedziała, że nie interesuje jej fabuła, a – doświadczenie. Niestety, przeszedłem obok tego spektaklu doskonale obojętnie, przez 90 minut zastanawiając się nad jego obecnością na najważniejszym stołecznym festiwalu teatralnym, najwyraźniej jest w nim coś, czego nie udało mi się dostrzec (poza może dużą dawką egzaltacji). Albo może – ten spektakl pokazywany we Wrocławiu był o czymś trochę innym?
Bo siedząc w prawej loży Teatru Dramatycznego nie widziałem całości napisów towarzyszących akcji - bo były one wyświetlane właśnie po prawej stronie (jeśli w ogóle możemy w tym wypadku mówić o akcji), próbowałem zatem złożyć sensy z widocznych strzępów, bezskutecznie.
W każdym razie wyszedłem z teatru zupełnie, ale to zupełnie niezaniepokojony.