"Hamlet" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Wiesław Kowalski w artPapierze.
Toruńska inscenizacja "Hamleta", w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej, zadaje kłam twierdzeniu, jakoby Szekspir na scenie potrafił znieść wszystko, niezależnie od zastosowanych przez realizatorów sposobów i konceptów stwarzających teatralną rzeczywistość, a także niezależnie od sztafażu kostiumowego, w który zostaje przyodziany. I tak będzie się działo zawsze w sytuacji, kiedy koncepcja i wymyślona przez reżysera konwencja oraz stylistyka zostaną pozbawione jakiegokolwiek sensu, a kształt spektaklu przyoblecze formę hybrydalną, nie pozwalającą na odkrywanie myśli zawartych w dziele, czy też przesłania wynikającego z założeń interpretacyjnych. Po obejrzeniu dramatu Szekspira w Horzycy wie się na pewno jedno: jak "Hamleta" grać się nie powinno. Doprawdy trudno dociec dlaczego Bogajewska przeniosła akcję utworu w czasy międzywojenne. Już od początku spektaklu można odnieść wrażenie, że oto jesteśmy w jakiejś podrzędnej przedwojennej tanc