Sztuka, którą zapowiadano jako jeden z najlepszych tekstów roku, nie okazała się zanadto odkrywcza. Porusza temat rodzinnego konfliktu ubranego w formę dramatu psychologicznego, a w tle pozostaje niezwykle ważki problem szkolnej przemocy. Jednak jej przesłanie, konstrukcja oraz język trącą banałem - o "Little Pony" Paco Bezerry w reż. Rudolfa Zioło w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku pisze Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.
Szkoła jako poligon sprawdzający umiejętność dostosowania się bądź kwestionowania obowiązujących reguł, a uczniowie jako mikrokosmos społeczności szukającej odmieńca-kozła ofiarnego, to tematy obecne w dramacie "Little Pony" Paco Bezerry. Polską prapremierę utworu ukazującego kryzys rodziny przygotował Rudolf Zioło w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Tekst uznany za najlepszy iberoamerykański dramat 2017 roku opowiada historię dziesięcioletniego Tomka, który jest prześladowany przez szkolną społeczność za posiadanie plecaka z kucykami z kreskówki "My Little Pony". Problem zostaje ukazany z perspektywy jego rodziców, Agaty i Daniela, a dzięki temu na jaw wychodzą ich diametralnie różne poglądy na temat wychowania dziecka, ale także odmienne wizje przyjmowania właściwych postaw wobec presji społecznej. Ich opozycyjne stanowiska widać od pierwszej sceny: Daniel, niczym odrealnione małe dziecko, wyleguje się na podłodze i głośno rozmyśla nad w�