EN

19.07.2023, 08:57 Wersja do druku

Niech rozejdą się po ziemi i rozmnażają, czyli piękne szaleństwo Adama Walnego

„Noe” w reż. Adama Walnego z Instytutu Teatru Przedmiotu w Ryglicach na XXV Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA 2023 w Gdańsku. Pisze Piotr Wyszomirski w „Gazecie Świętojańskiej”.

Uwertura

Licznie zebrana publiczność z zaciekawieniem obserwuje niezwykłe instrumenty rozstawione na scenie. Po chwili przybywa dyrygent i staje za pulpitem, ale muzyków jak nie było, tak nie ma. I nie będzie. Dlaczego? Przestraszyli się partytury czy libretta? Jest widownia, nie ma wykonawców – cóż więc robić w takiej sytuacji? Zagrać samemu! Dyrygent odczytuje fragmenty libretta opartego na Księdze Rodzaju i postanawia odtworzyć muzykę nagraną dzień wcześniej na „krążku”, który wkłada do „papugi” (papuga, bo w kółko powtarza), jak wkłada się płytę do gramofonu, ale to tylko podobieństwa, bo „krążek” to gruby i ciężki kamienny krąg, a uruchomienie „papugi” wymaga sporej siły fizycznej. Osamotniony dyrygent przedstawia niezwykłe instrumenty, prezentuje ich możliwości dźwiękowe i opowiada o muzykach na nich grających. Wreszcie, gdy historia dopływa do znanego wszystkim zakończenia, dyrygent postanawia płynąć dalej… Tak opowiedzieć „Noego” Instytutu Teatru Przedmiotu, czyli Adama Walnego, to nic nie powiedzieć.

Spektakl wg scenariusza, w reżyserii i wykonaniu Adama Walnego pokazany na tegorocznej FECIE to na przemian artystyczna i artystowska szarża. Przez trzy kwadranse jesteśmy świadkami wyrafinowanego popisu, w którym ścigają się ze sobą dygresje, skojarzenia, humor i cieplutka szyderka. To po trosze monodram i crazy stand up, który rozgrywa się na kilku poziomach sensów.

Menażeria instrumentalna

Instrumentarium to fantastyczna menażeria, wielki żart zrodzony w niekiełznanej wyobraźni kreatora całości. Zapoznajemy się z korbą, na której gra Gienek Korba i kozą, co to w młodości grała na ulicy po godzinach pracy w szwalni i zwie się Ziuta Singer. Podczas prezentacji kozy dyrygent uruchamia napęd z maszyny do szycia, maleńką harmonię do całości przynależącą, rozsnuwa pachnący włos Ziuty, wspomina o jej ognistym temperamencie („rogi miała też!”).

Następnie poznajemy sekcję rytmiczną, którą tworzyło małżeństwo. On, Wycior, nadawał tempo całej orkiestrze. Niestety, nie miał poczucia rytmu. Ona (kontrabas_ica przepołowiona wielką piłą poprzeczną do drewna) błądziła i skakała po tonacjach – „wiadomo: kangur, to skacze”. Ich dzieckiem są skrzypce, oczywiście przepołowione piłą jak mama. Dziecko grać nie potrafi, bo „brak talentu dziedziczy się w pierwszej kolejności”. Fortepian to niesforna „kobyła była”, którą trzeba dosiąść i ujarzmić, jak też z fantazją czyni kierownik zamieszania. „Pachnąca, milcząca, nigdy staccato, zawsze legato” – to z kolei o instrumencie wodnym napędzanym kołem rowerowym wzbogaconym łopatkami. Ponadto wilczyca z kołami zębatymi, fortepianowa rama z naciągniętymi strunami, które wybrzmiewają po uderzeniu w nie perkusyjną stopą i gong „autorytet”, co tylko zaczyna i kończy. Instrumenty dmuchane, szarpane, kopane, nakręcane, ujarzmiane; rurki, węże, druty, wyciory, cylindry…

Ekstaza szalonego dyrygenta

Tę menażerię uruchamia dyrygent. Czasami skupiony, ale z temperamentem Leonarda Bernsteina, częściej zwariowany niczym bracia Marx w „Nocy w operze” czy Rainer Hersch współcześnie. Próbuje okiełznać szaloną załogę swojej arki, nie szczędząc jej jednak kąśliwych uwag („tematyka z tawerny, wygląd prowincjonalny a my w Filharmonii!”), narzeka na brzmienie korby („brzmienie jest z jakiejś z obory a my jesteśmy w filharmonii – nie może być!”), rozpacza nad brakiem rytmu („3/6 to nie to samo co 6/8!”), ale ostatecznie oddaje cześć kolektywowi nieudaczników, mówiąc: „Orkiestra uratowała prowincjonalne wydarzenie”, co ktoś może odebrać jako złośliwość do tu i teraz, ale niekoniecznie i niedosłownie. Dyrygent snycerz (to jeden zawodów Walnego) niczym inny znany snycerz, Walter Steiner, odlatuje, przeżywa swoją ekstazę, ale nie jest to maestoso, o nie, ale lot z pewnością tak, choć nie na nartach (uśmiech).

A statek płynie

Noe to oczywiście dyrygent, do końca swych dni będzie Boga wysławiać w swojej arce, w której w komplecie zostaje menażeria orkiestrowa: kangur, co skacze po tonacjach i doskonale żyje z kozą, fruwa i przygrywa papuga, zebra (od klawiatury) przyjaźnie żyje ze słoniem i wilczycą, „która mimo nieco agresywnego uzębienia daje się podziwiać” i pozostali z wesołej ferajny. Po co więc schodzić na ziemię? Na taką ziemię, jaką dzisiaj mamy.

Walny nie tylko bawi się sytuacją, słowem, przenoszeniem i tworzeniem nowych znaczeń, ale sam stwarza coraz to nowe złożenia i koincydencje, co można zaobserwować, oglądając także prezentacje „Noego” z poprzednich lat. Żywo reaguje na niespodzianki wynikające z interakcji, gdy zauważa, że ochotnik do pomocy przy włożeniu krążka do papugi jest ubrany w koszulkę Metaliki, performer mówi o heavy muzyce. Pławi się w słowach, akcentując co smaczniejsze cytaty z Biblii: Niech rozejdą się po ziemi i rozmnażają samce i samice każdego gatunku, ptactwo, bydło i zwierzęta pełzające. Sam jest zarazem „gołębicą, wężem i świnią”, dialoguje z Bogiem, publicznością, wyimaginowanymi postaciami i wreszcie z samym sobą, bo autorefleksję ma rozbudowaną jak mało kto, a przynajmniej tak się zdaje, gdy wchodzimy do jego multiwersum. Obcowanie ze sztuką Adama Walnego to radość kontaktu z niekiełznaną, endemiczną wyobraźnią aktora, lalkarza, konstruktora machin. Zaproszenie do podróży z wieloma zaskakującymi extrasami i niespodziankami, satysfakcja intelektualna i poznawcza.

Nowy rozdział: Kaszuby

Walny jest także pedagogiem i terapeutą, by wymienić kolejne z długiej listy jego kompetencji. Bardzo konkretnie, jeszcze przed programem 500+, dbał o dzietność narodu, jest ojcem dwóch synów i pięciu córek. Jedna z nich, 9-letnia Ela, była akustyczką podczas prezentacji w parku Reagana, co w jakiś logiczny sposób uzupełniło odbiór bezpretensjonalnej, niewymuszonej a pięknej w swej złożoności całości, jaką jest „Noe”. Założyciel Walnego Teatru, Instytutu Teatru Przedmiotu i Pracowni Teatru Przedmiotu, Leonardo da Vinci polskiego teatru lalkowego, przenosi swoje królestwo z Podlasia na Kaszuby, do osady Dzięgiel w gminie Konarzyny, zaledwie 20 kilometrów od miejsca magicznego, naznaczonego działalnością kaszubskiego Leonarda da Vinci, czyli skansenu Józefa Chełmowskiego w Brusach-Jagliach. Czy genius loci objawi się także w Dzięglu, będzie się można przekonać już 19 sierpnia. Spotkajmy się zatem za miesiąc…

Informacja o Teatrze:

Walny Teatr działa od 1995 roku. W tym czasie zagrał na ponad 300 festiwalach w kraju i na świecie. Zrealizował 18 autorskich spektakli w pionierskich technikach teatru przedmiotu: marionety podwodne, pałuby, kino manualne, figury-instrumenty, nadmarionety klawiszowe, obiekty wielofunkcyjne. Teatr działa zarówno w warunkach studyjnych i plenerowych, w instytucjach oraz niezależnie. Prowadzi działalność zarówno laboratoryjną, jak i edukacyjną. W 2012 roku spektaklem „Opus Hamlet” otwierał scenę lalkową Zamku Elsynor. Przedstawienia z udziałem rozwiązań lalkowych Adama Walnego grają zarówno teatry dramatyczne, muzyczne, teatry tańca i pantomimy oraz tradycyjne teatry lalkowe.

Instytut Teatru Przedmiotu, Noe. XXV Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA 2023, 7-9.07.2023, premiera na festiwalu Wertep 26.07.2015, recenzowany spektakl: 9.07.23.

Tytuł oryginalny

Niech rozejdą się po ziemi i rozmnażają, czyli piękne szaleństwo Adama Walnego

Źródło:

Gazeta Świętojańska online
Link do źródła

Autor:

Piotr Wyszomirski

Data publikacji oryginału:

18.07.2023

Wątki tematyczne