- Nie zależy nam na skandalu, ale na dyskusji. Nigdy nie było moim zamiarem korzystanie z tej "popularności" - mówi PIOTR WĘGRZYŃSKI, szef katowickiej grupy Suka Off.
Roman Pawłowski: Czy często spotykacie się w Polsce z próbami ocenzurowania waszych występów? Piotr Węgrzyński: Istniejemy już dwanaście lat, ataki na nas zaczęły się dopiero dwa lata temu, po tym, jak "Fakt" oskarżył nas o pornografię. Zdarza się, że nasze występy są odwoływane, tak było niedawno w Koszalinie. W ubiegłym roku "Fakt" próbował zablokować nasz występ na festiwalu A Part w Katowicach, poszli do prezydenta miasta ze zdjęciami i przekonywali, że to pornografia. Spektakl się odbył, ale urząd miasta potrącił organizatorowi pieniądze za nasz występ. Jak takie ataki wpływają na pracę teatru? PW: Koszmarnie. Nie wiem do końca, czego ludzie oczekują, może przyszli zobaczyć to, o czym pisał brukowiec, czekają na krew i seks. Czasem myślę, że wystarczyłoby wyjść na scenę i ściągnąć spodnie, do tego próbuje się zredukować nasze akcje. Sylwia Lajbig: To uderza przede wszystkim w nasze rodziny - ludzi bezbronnych i