EN

12.10.2020, 08:32 Wersja do druku

„Nie wierzę w sytuacje, które są niezmienne”

Międzynarodowe Plenerowe Spotkania ze Sztuką to wyjątkowy i duży festiwal w wyjątkowym i małym mieście, jakim są Żary. Ż’Art jest ewenementem na skalę ogólnopolską. Za jego organizację odpowiada tutejszy Dom Kultury. To jego dyrektor od dekad edukuje miasto i naucza mieszkańców wrażliwości teatralnej. Kto by pomyślał, że w liczącym czterdzieści tysięcy osób miasteczku na małym rynku natknę się pewnego roku na „Ślepców” Teatru KTO z Krakowa, czy w malowniczym zbiorniku wodnym (i nie tylko) na widowiska Leszka Mądzika.
Czas pandemii uniemożliwił realizację wielu planów artystycznych, Roman Krzywotulski stawił jednak czoła wyzwaniu i przekształcił coroczne Spotkania tak, aby miały sens i nie kolidowały z reżimem epidemiologicznym. Zamiast bogatego w rozmaite wydarzenia weekendu, zaproponował program na trzy miesiące, w tym październik, i skoncentrował się na prezentacjach „w ruchu”, tudzież happeningach, performansach. Miło tym zaskoczył mieszkańców, którzy w tym roku nie mieli styczności z teatrem ulicznym.
Jak co roku Plenery otwarto Akcją Fotograficzną „24 sierpnia... w Żarach”, która pełni funkcję reportażu z jednego dnia. Efekty można było obejrzeć na środku deptaka na dużych stelażach. Ciekawe zdjęcia, aczkolwiek nie mnie oceniać, czy werdykt był słuszny. Obok – w salonie Żarskiego Domu Kultury – wystawa „Laureaci Międzynarodowych Plenerów Malarstwa” prezentująca prace ze wszystkich edycji. To świetny wgląd w różnie rozumianą lokalność (nie tylko ruiny pałacu i wieży ratuszowej). Jeszcze rok temu miasto było oblężone przez malarzy siedzących w nieoczywistych miejscach, szukających inspiracji. Dziś jedynie wspominamy – co jest bardzo dobrym rozwiązaniem w sytuacji pandemii.
Jeśli chodzi o przedstawienia, 19 września mieszkańcy obejrzeli „Geometrycznie” Teatrów Tańca z Żarskiego Domu Kultury i „Drom – śladami Romów” Teatru Migro z Krakowa. Wszystko zgodnie z zasadą „w ruchu”. 3 października odbył się wyjątkowy spektakl – „Wędrówka” – jednego z najstarszych teatrów amatorskich w Polsce, Drewnianej Kurtyny z Żar, wyreżyserowany przez Alicję Wróbel. Wyjątkowy, bo pierwszy po zmianie instruktora (pierwszej w historii teatru) i zarazem pierwszy po dziewięcioletniej przerwie pokaz trupy młodych amatorów. Zakładam, że niektórzy aktorzy nawet nie pamiętają poprzedniej premiery, „Improwizacji z bębenkiem” z 2011 roku.
Usiadłem wygodnie w jakże małym centrum i czekałem. Zegar miejski ledwo wybił godzinę dwunastą, gdy zza bloków pojawiła się intrygująca formacja. Alicja Wróbel z odtwarzaczem muzycznym na ramieniu prowadziła podopiecznych, subtelnie dając im wskazówki co mają robić (niczym Tadeusz Kantor). W rytm dźwięków muzyki klasycznej, które zostały bardzo dobrze wyselekcjonowane, zwarta grupa ubranych na czarno postaci w białych ogromnych maskach (wykonane z odlewu twarzy aktorów przez Beatę Chudy) zbliżała się do oczekujących widzów i przechodniów. Na próżno starały wyrazić się za pomocą gestów. Otoczyły je cztery stanowcze kreatury z kijami i poprowadziły przez miasto jak niewolników. Wędrówka uruchomiła proces opresji. Pielgrzymka zatrzymywała się w różnych częściach miasta, za każdym razem pokazując inną etiudę. Już po pierwszych chwilach można było się zorientować, iż widowisko mówi o frustracji społeczeństwa i władzy, która się znalazła w rękach kilku bezlitosnych osób.
„To jakaś sekta!”, „Ja się ich boje” – krzyczą przechodnie, gdy grupa przerywa marsz, by odegrać etiudy. Stacja po stacji każdy ze skrepowanych starał się wyrazić siebie: czy to jako ciekawskiego, roztańczonego luzaka, czy jako szczęśliwe dziecko, czy dziwacznie drgającego paralityka (niczym podczas ataku epilepsji). Ich zachowania ujednolicały się pod wpływem agresji strażników. Bardzo dobrze skonstruowane i spójne narracyjne etiudy dążyły z punktu A do punktu B, ukazując narastającą opresję szeroko pojętej władzy. Dramaturgia widowiska oparta jest na wędrowaniu grupki niewinnych postaci ku wydawać by się mogło nieuchronnej klęsce. Wyjście w finale z koła wyznaczonego przez strażników i zdjęcie masek przez niewolników pokazało jednak, iż dla każdej opresyjnej sytuacji można znaleźć pozytywne rozwiązanie. Wszyscy cieszyli się swobodą, władza stała się obojętna.
Niektórzy młodzi aktorzy Drewnianej Kurtyny zetknęli się z pantomimą w poprzednim roku na warsztatach Leszka Mądzika. Ten rok to kolejna próba pracy z gestem. Spektakl był wynikiem warsztatów interakcyjnych i indywidualnych z instruktorką, które łączyły różne ćwiczenia i pomysły. Ma uniwersalną wymowę, można go rozumieć na różnych płaszczyznach, temat ofiary i kata zawsze jest aktualny. „Nie wierzę w sytuacje, które są niezmienne. Nawet jeśli jesteśmy w opresji, to jest to tylko punkt na trasie. Wędrowanie to proces, jak i zmiana sama w sobie” – powiedziała mi Alicja Wróbel.
Jakże skromne a jednocześnie mocne w przekazie było to wydarzenie. Po przedstawieniu wróciłem do przeglądania codziennych wiadomości. Tym razem z zupełnie innym podejściem. „To wszystko jest przejściowe” – tak mi powiedzieli dzisiaj młodzi.

„Wędrówka”
reżyseria: Alicja Wróbel
Teatr Drewniana Kurtyna w Żarach, premiera: 3 października 2020, w ramach 29. Międzynarodowych Plenerowych Spotkań ze Sztuką, 24 sierpnia – 9 października
występują: Anna Cegielska, Laura Kuriata, Kseniia Osipova, Valerija Osipova, Zuzanna Słowikowska, Katarzyna Sokulska, Aleksandra Urban, Milena Wroczyńska, Jakub Kosiński, Igor Walęsiak, Szymon Wełna  

Karol Bijata – absolwent kulturoznawstwa na Uniwersytecie Wrocławskim, specjalizuje się w performatyc, mediach i telewizji. Aktor teatru In-Art. Inżynier dźwięku oraz muzyk. Twórca instalacji dźwiękowych oraz muzyki do spektakli. Członek wrocławskiego kolektywu Wkurvv.

Źródło:

Materiał własny

Autor:

Karol Bijata