Przedstawienie zaskakuje formą, dominuje opowiadanie a nie działanie, minimalizm scenografii ma pobudzić wyobraźnię - o "Bajce o księżniczce Popi i smoku Tarabistraku" wg Pierre'a Gripariego w reż. Ewy Ignaczak w Teatrze Gdynia Główna pisze Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.
Teatr Gdynia Główna w "Bajce o księżniczce Popi i smoku Tarabistraku" podjął się ambitnego zadania. Dwa lata temu Ewa Ignaczak wyreżyserowała "Bajkę o księciu Pipo i jego czerwonym koniku", by w tym roku historię uzupełnić o perspektywę księżniczki Popi. Bajka Pierre'a Gripariego to ciekawa, niestereotypowa opowieść. Wprawdzie tytułowa księżniczka marzy o ukochanym, którego spotkała we śnie, ale wątek miłosny nie dominuje w akcji. Nie ma krwawej walki o względy, Popi nie jest przepełniona naiwną delikatnością, ale odwagą, bezkompromisowością i pacyfistyczną determinacją. Dąży do tego, by jej przybrany ojciec zaprzestał wojennych manewrów. Nie ulega uprzedzeniom i próbuje zrozumieć, co kieruje złowrogim smokiem Tarabistrakiem, pragnie mu pomóc. Choć spektakl jest przeznaczony dla dzieci od trzeciego roku życia, dorośli mogą odnaleźć fragmenty brzmiące niezwykle współcześnie: zmiana konstytucji, promowanie ekologii... Przedstawieni