„Czarne Anioły” pod kierownictwem muzycznym Hadriana Filipa Tabęckiego w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w „Rzeczpospolitej”.
Natalia Sikora, sięgając po piosenki Ewy Demarczyk, znalazła w nich swój niepowtarzalny, osobisty ton. Premiera „Czarne anioły… wyprowadzę z rzeczy cienie…” w Teatrze Polonia potwierdziła jej wielką charyzmę. Sikora pokazała, jak bardzo dużo jest w tych piosenkach życia i bólu, ale też czułości.
Aby zmierzyć się z repertuarem Ewy Demarczyk, trzeba wykazać się nie tylko talentem, wrażliwością, ale i osobowością. Sceniczną, bo nie należy zapominać o studiach aktorskich piosenkarki w krakowskiej PWST.
Z tym bagażem doświadczeń wystartowała w Piwnicy pod Baranami i ze znanego już w wykonaniu Mieczysława Święcickiego utworu „Grande valse brillante” dopiero ona uczyniła prawdziwy brillant. Każda jej piosenka była rodzajem teatru. Swymi wykonaniami tak wysoko zawiesiła poprzeczkę, że naprawdę trudno im dorównać. Udało się to jedynie nielicznym. Katarzynie Groniec, Kindze Preis, Monice Węgiel. Interpretacja Justyny Steczkowskiej potwierdzała jej dużą muzykalność, ale nie było w tym koniecznego dramatyzmu, podobnie jak w przypadku Anny Czartoryskiej. O panach wspominać nie będę.
Dla Natalii Sikory zetknięcie się z repertuarem Ewy Demarczyk w spektaklu-koncercie „Czarne anioły…” okazało się niezwykle cennym i twórczym doświadczeniem. Już podczas egzaminów w warszawskiej PWST Sikora zachwyciła swych przyszłych profesorów talentem, wrażliwością i osobowością. Jak wspominał śp. Andrzej Strzelecki, już na starcie była właściwie gotowym „materiałem” na aktorkę i pieśniarkę. Wprawiła w osłupienie jurorów The Voice of Poland, którzy słysząc jej „Cry baby”, okrzyknęli ją polską Janis Joplin. W „Polonii” oczarowała też przed kilku laty wykonaniem piosenek Édith Piaf w spektaklu „Piękny, nieczuły”.
Spektakl-koncert „Czarne anioły…” jest wielkim hołdem Sikory dla indywidualności i wrażliwości Demarczyk, choć Sikora nadaje tym utworom nieco inny ton. Opowiada historie po swojemu. Zgodnie z własnym odczuwaniem i talentem. I dlatego jest w tym autentyczna i niezwykle przejmująca. Demarczyk „otulała słowem” swe opowieści – Sikora nadaje im bardziej dramatyczny wymiar. Każda z piosenek, wykonywanych z towarzyszeniem zespołu Tango Attack Hadriana Tabęckiego, staje się też rodzajem aktorskiej etiudy, często z własną choreografią wykonawczyni. W utworze „O mój wymarzony” jest rozpacz porzuconej, zdradzonej kobiety i drwina z obiektu, w który wkładała całe swoje uczucie. „Skrzypek Hercowicz” to wyraz solidarności z wrażliwcami, którzy swym talentem potrafią wnieść nutę poezji w szare dni codziennego życia.
W piosenkach wojennych Baczyńskiego nakładają się obrazy piekła powstania warszawskiego, ale też dzisiejszej wojny na Ukrainie. Słuchając tego koncertu, miałem wrażenie, że Sikora w dialogu z Demarczyk chciałaby powiedzieć, używając Norwidowych słów, „Nie stargam cię ja. Nie. Ja uwydatnię”. W jej wykonaniu jest maestria warsztatowa, nieograniczona wręcz swoboda operowania słowem. Sikora całkowicie panuje nad publicznością, sprawuje nad nią rząd dusz. Stąd trzy koncerty w Polonii wykonywane były przy pełnej sali i kończyły owacją na stojąco.
Dwa dni przed swymi 70. urodzinami, w piątkowy wieczór Krystyna Janda zaprosiła widzów Teatru Polonia na monodram „My way”. Przez ponad 90 minut ze swadą i humorem opowiedziała o swym barwnym życiu. A było o czym opowiadać. Reakcja widzów była do przewidzenia. Owacja na stojąco.
- Czarne Anioły, które snują swoje szepty w Piosenkach śpiewanych przez Ewę Demarczyk w mojej Interpretacji staną się Aniołami Światła - mówiła przed premierą Natalia Sikora. Podkreślała, że bardzo zależało jej na uwolnieniu tamtych Demonów z przeszłości, z mroku, klątw i chłodu, który przez lata izolował je przed każdym, kto próbował się zbliżyć.