Jak jedna część społeczności mogła uśmiercić drugą? Polski dramat bada mroczny czas - pisze John Nathan w The Times.
Historia nie umarła, jest ciągle żywa - mówi Tadeusz Słobodzianek. Siedzimy w pociągu zmierzającym na północny wschód Polski. Rozmawiamy o uroczystościach upamiętniających wybuch drugiej wojny światowej i o Władimirze Putinie, który wyrażając współczucie dla cierpień Polaków spowodowanych przez nazistów, nie potwierdził, że do tych cierpień przyczynił się również Związek Radziecki. Nikt nie przeprosił - zauważa Słobodzianek. Słobodzianek, jeden z czołowych polskich dramatopisarzy jest synem ojca katolika i prawosławnej matki, urodził się na Syberii, gdzie, jak rzesze Polaków, zostali zesłani jego rodzice. Dziś Słobodzianek prowadzi w Warszawie Laboratorium Dramatu - teatr wspierający współczesną dramaturgię, polski odpowiednik Royal Court w Londynie. Zanim dotarliśmy na miejsce rozmowa zeszła na temat cierpień w odległych północno-wschodnich rejonach przy polskiej granicy, o których opowiada dramat Słobodzianka Nasza klasa. Ś