- Teatr muzyczny może opowiadać o wszystkim - mówi portalowi musicalove.info Daniel Wyszogrodzki, tłumacz największych musicali, autor i dziennikarz muzyczny.
Maciej Gogołkiewicz: Zacznijmy od końca, od ubiegłego roku i musicalu "Doktor Żywago". Aktorzy mówili mi, że jest Pan ojcem chrzestnym tej produkcji, że to Pan podsunął pomysł na realizację tego musicalu. Jak i czym "Doktor Żywago" trafił do Pana serca? Daniel Wyszogrodzki: - Szukam interesującego materiału - na wielu frontach, także na musicalowym. Temat był mi bardzo bliski, mam ogromny sentyment zarówno do książki (kiedyś zakazanej w PRL), jak i do filmu. Ta amerykańska ekranizacja ma co najmniej tyle zalet ile wad. Pomysł na musical "Doktor Żywago" wydał mi się tak samo naturalny, jak powiedzmy na "Annę Kareninę". Jednak nauczyłem się i to od mistrzów, Andrew Lloyda Webbera czy Wojciecha Kępczyńskiego, że w musicalu bardziej niż co, liczy się jak. Przecież to Lloyd Webber udowodnił, że można stworzyć musical o Jezusie albo o kotach. Cały zresztą musical nowoczesny, już od czasu Rodgersa i Hammersteina, przekonuje nas, że teatr muzyczny