Kiedy w 1980 roku w trzecim etapie Konkursu Chopinowskiego w Warszawie odpadł Ivo Pogorelić i nie został dopuszczony do finału, Martha Argerich na znak protestu z hukiem opuściła jury. Owszem, uważała go za pianistycznego geniusza, ale decydujące dla niej było raczej to, że skoro jego oryginalne wykonania, nieortodoksyjne interpretacje pozwoliły mu przejść aż do trzeciego etapu, ba, w ogóle wejść do Konkursu, to nie można teraz z oryginalności czynić mu zarzutu. Dla niej był bezsprzecznym zwycięzcą - pisze Joanna Krakowska na blogu w Dialogu.
Przypomniała mi się ta logika, kiedy czytałam werdykt 12. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia, w którym jury przyznawało jedną z "nagród specjalnych" spektaklowi "Rewolucja, której nie było" w reżyserii Justyny Sobczyk z uzasadnieniem, że spektakl jest "wyjątkowym prezentem dla widzów, dzięki któremu możemy wejrzeć w życie osób z zespołem Downa". Zdaniem jurorów "aktorstwo zespołu było najwyższej próby a jego siła wyrazu okazała się bardziej naturalna i poruszająca niż wszystko, co oglądaliśmy podczas tego festiwalu. Wyrazy uznania należą się także reżyserce za wrażliwość i dbałość w przenoszeniu tego ważnego świata na scenę". Abstrahując od niefortunności sformułowania "nagroda specjalna", która po polsku w odniesieniu do Teatru 21 kojarzy się ze "specjalną troską" i "szkołą specjalną", a w szerszym aspekcie wydaje się raczej nagrodą pocieszenia niż uznania, można się dziwić, dlaczego "Rewolucja, które