- Nie przejmuję się tym, że mój sposób dyrekcji jest określany jako "dyktatura". Nie zabraniam nikomu wypowiadania swojego zdania na temat samego funkcjonowania teatru, ale faktem jest, że wielu ludziom nie podoba się, że teatr ruszył z miejsca i wzbudza zainteresowanie nie tylko w mieście, ale w całej Polsce - mówi WOJTEK KLEMM, dyrektor artystyczny Teatru Jeleniogórskiego.
Wojciech Wojciechowski: Niedługo minie połowa sezonu, od kiedy jest Pan nowym dyrektorem artystycznym jeleniogórskiej sceny. Jaki teatr Pan zastał? Wojtek Klemm: Miałem wrażenie, że aktorzy pracujący w tym teatrze są spragnieni sukcesu, myślenia i odpowiedzialności. W.W.: Ambitny plan zrealizowania dziesięciu premier na ten sezon, z których prawie połowę mamy za sobą, zmienił tą sytuację? W.K.: Udało mi się skonsolidować zespół i przekonać aktorów do tego, że jest o co walczyć. Teatr Jeleniogórski zaczął wzbudzać w Polsce żywe zainteresowanie. Jeśli zaś chodzi o plan dziesięciu premier w sezonie, to od początku było jasne, jakie mam plany, ale gdybyśmy nie mieli wyzwań, nikt by nie stąpał po Księżycu. Jeśli przyjmujemy z góry takie założenie, że zadanie jest trudne i niewykonalne, to sami możemy doprowadzić do klęski. Jednak mimo szybkiego tempa pracy, większość premier została dobrze odebrana przez prasę. Owszem, recenzje ni