"Straszny dwór" napisany przez Stanisława Moniuszkę w 1865 r. w noc po powstaniu styczniowym został zdjęty z afisza Teatru Wielkiego po trzech przedstawieniach. Uczyniła to carska cenzura, której nie podobała się zakamuflowana, ale propolska patriotyczna wymowa dzieła. To chyba dziejowy absurd, że ten sam skutek samorządowiec z Białegostoku chce ją ściągnąć z afisza za przemycanie prorosyjskich elementów - pisze Paweł Wroński w Gazecie Wyborczej.
Jan Chęciński, pisząc libretto opery, musiał kluczyć. Opiewał cnoty rycerskie, etos szlachecki, ale nie pisał, z kim trzeba było walczyć, przeciwko komu owe szlacheckie szable obrócić. Wszak jej premiera odbywała się pod dwugłowym carskim orłem w teatrze państwowym, nad którym nadzór sprawował generał Muchanow. W tym czasie także w Białymstoku wisiał na stacji kolejowej i carski orzeł, i napis był cyrylicą. Pozasceniczne dzieje opery, jej zamierzona dwuznaczność - kod patriotyczny przekazywany w ten sposób, że rozumieją go Polacy - jest równie ciekawe jak sama akcja. Zastanawiam się, jak słabe musi być poczucie patriotyzmu wśród niektórych działaczy samorządowych w Białymstoku, że polskość "Strasznego dworu" i jego wymowę mogła być zniweczona poprzez widok białostockiego dworca z dwugłowym carskim orłem? Co jest tu antychrześcijańskie i antynarodowe? Czy w białostockiej wersji opery brakuje powitania modrzewiowego dworu: "Niechże