EN

11.10.2022, 14:04 Wersja do druku

Myśleć ruchem – o „Światach potencjalnych”, trzeciej odsłonie przeglądu Kino Tańca

W ramach trzeciej tegorocznej odsłony programu Kino Tańca Online, pod tytułem „Światy potencjalne”, zaprezentowanych zostało w otwartym dostępie pięć filmów krótkometrażowych. Tworząc przegląd, kuratorka Regina Lissowska-Postaremczak, postawiła pytanie, w jaki sposób film wykorzystujący ciało i ruch jako podstawowe medium komunikacji może stać się źródłem krytycznego namysłu nad kierunkami rozwoju cywilizacji lub proponować alternatywne wizje niedalekiej przyszłości. Pisze Teresa Fazan.

fot. mat. Mazowieckiego Instytutu Kultury

Jak zauważyła, film tańca jest w tym kontekście atrakcyjny dzięki niewerbalnej narracji i wielowymiarowemu, niedosłownemu przekazowi. Mam wrażenie, że sprawdza się zwłaszcza w formacie krótkometrażowym, często bardziej eseistycznym niż fabularnym: brak literalnej i linearnej trajektorii zdarzeń pozwala twórcom skoncentrować się na budowaniu aury i afektywnego wymiaru przedstawianego świata. Zwłaszcza w kontekście katastrofy klimatycznej, czy konkretnie prób przeformułowania sposobów myślenia o relacjach człowieka z nieożywionym i ożywionym środowiskiem taniec wydaje się interesującym narzędziem narracyjnym. Przede wszystkim dlatego, że unaocznia przepływ energii między ciałami i środowiskiem, a zatem wpływ i relacyjność, o których nie za bardzo da się opowiadać czy je opisywać, ale skutecznie można dawać im wyraz w scenach ruchowych. Metafora życia planety jako tańca elementów nie wzięła się przecież znikąd.

Choć „When the Night Falls” Kimmo Leeda i „La Nostra Terra” Thomasa Borna przenoszą widza w zupełnie inne krajobrazy – pierwszy rozgrywa się w skandynawskim lesie, drugi na południu, na gorącej i suchej Sycylii – w pewnym sensie przywołują podobne wrażenia. To opowieści o pełnych niepokoju i napięcia spotkaniach grup ludzi w postapokaliptycznych przestrzeniach, a także o próbach „wybadania” drugiej strony i potencjalnie wejścia z nią w koalicję. Właśnie kinestetyczne, cielesne, pozawerbalne spotkanie ostatecznie umożliwia bohaterom zbliżenie się i oswojenie. W obu krótkich metrażach napięcie i dramaturgia budowane są kontrastującą dynamiką: zarówno ruch kamery jak i ciał jest raz szybki i zrywany, a raz łagodny i miękki. Dzięki temu narracje zyskują organiczny charakter, jak choćby wtedy gdy rytmika oddechu – czasem urwana, jak po biegu czy walce, czasem harmonijna i regularna, jak podczas zbliżeń i partnerowań – stanowi źródło ruchu i dynamiki scen. Oba filmy w ciekawy sposób prezentują człowieka na tle środowiska naturalnego: dzięki niewerbalnej narracji obraz nie zostaje zdominowany znaczeniem i możemy w skupieniu śledzić działanie ciał w relacji z otaczającą je przestrzenią.

W rzeczywistość jakby po końcu świata przenosi nas także „Wasteplanet” w reżyserii Susanny della Sali. Skaczący montaż, a także estetyka produkcji przypominają nieco nieme filmy awangardowe z lat 30. XX w. Na efekt ten składają się inspirowane estetyką Bauhausu geometryczne, metaliczne kostiumy, a także wypełniające przestrzeń elementy z surrealistycznych obrazów takie jak manekiny, kolumny, porzucone stare meble czy wielka muszla. Efekt potęguje odpowiednio wypracowana choreografia, a także montaż materiału filmowego, dzięki którym gesty postaci przypominają ruchy nakręcanych lalek czy mechanicznych robotów. Na poziomie narracyjnym w „Wasteplanet” śledzimy losy bohaterki wyglądającej jak arlekin albo lalka z baletu „Coppelia”. Postać trafia na opuszczoną plażę i długo porusza się samotnie po przestrzeni jakby czegoś lub kogoś poszukiwała. Eksploracja przestrzeni pozwala jej w końcu dotrzeć do istot żywych, które jak się okazuje, licznie zamieszkują rzekomo opuszczoną rzeczywistość.

W „IO | OI” w reżyserii Francesco Lorusso znajdujemy się w niepokojącej przestrzeni, z jednej strony przywodzącej na myśl architekturę sakralną, a z drugiej – budowle postindustrialne. W ogromnym, pustym pomieszczeniu znajdują się człowiek i robot, a konkretniej, jak wynika z kontekstu, twórca i jego dzieło. Postaci stopniowo wybudzają się i zbliżają do siebie, inaugurując duet oparty na synchronicznej „lustrzanej” choreografii. Ich taniec, w którym zatraca się poczucie sprawczości – nie wiadomo, kto inicjuje ruch, a kto za nim podąża – stopniowo przeradza się w rodzaj starcia. W tle ich spotkania kobiecy głos w powolnej, pełnej napięcia narracji snuje rozważania na temat przyszłości – tego, co wydarzy się z ludzkimi ciałami, z przestrzeniami, zamieszkiwanymi przez człowieka, z podmiotowością i sprawczością. Głos zastanawia się, czy „nowy świat”, jak go nazywa, będzie podobny do naszego?

„Non-Upgraded Existence” w reżyserii i choreografii Nadine Gerspacher to ostatnia część trylogii przyglądającej się zmianom zachodzącym w społeczeństwie pod wpływem rozwijających się technologii. Artystkę interesuje zwłaszcza oddźwięk, jaki postęp wywiera na relacjach międzyludzkich i sposobach komunikacji. Bazą dla filmu stała się powstała w trakcie pandemii Covid-19 choreografia sceniczna. Obraz opowiada rozgrywającą się w ascetycznym mieszkaniu historię rodzinną: pogrążeni w apatii krewni nie komunikują się ze sobą i nawet na siebie nie patrzą. Najmłodsze dziecko usiłuje przebudzić rodzinę i skłonić jej członków, by w końcu zwrócili na siebie uwagę. Choreografia i praca kamery podkręcają klaustrofobiczną atmosferę przestrzeni, a także pełne napięcia stany emocjonalne bohaterów. Film kończy się otwarciem drzwi zamkniętego dotychczas domu – wpuszczeniem powietrza i potencjalnie także odmienienia życia bohaterów. 

W istocie wszystkie prezentowane w ramach przeglądu filmy kończą się rodzajem otwarcia: nie otrzymujemy konkretnej konkluzji ani wyjaśnienia toczących się na ekranie zdarzeń. Podobnie jest z wydźwiękiem obrazów, które nie są ani jednoznacznie optymistyczne, ani dystopijne: nawet jeśli wywołują rodzaj niepokoju, zazwyczaj wzbudzają także nadzieję czy przynajmniej uświadamiają brak zdeterminowania rzeczywistości. Taka forma wydaje się ciekawym sposobem fantazjowania o przyszłości – które zawsze w jakiś sposób okazuje się przede wszystkim problematyzowaniem teraźniejszości – i umożliwia bardziej sensualną konfrontację z tym co nas niepokoi i porusza. Z punktu widzenia produkcyjnego na pewno warto docenić dostępność proponowanego przez Centralną Scenę Tańca w Warszawie programu: widzowie mieli możliwość darmowego dostępu do wszystkich filmów i obejrzenia ich niezależnie od lokalizacji.

***

Tekst powstał w ramach projektu Centralna Scena Tańca w Warszawie – edycja III

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Teresa Fazan

Wątki tematyczne