Historia musicalu jako gatunku scenicznego jest w Polsce stosunkowo krótka, sięga lat pięćdziesiątych minionego wieku. Jednak dopiero po 1989 roku krajowa scena musicalowa przeszła znaczącą ewolucję, której efektem jest coraz większe zainteresowanie publiczności. Ostatnie lata obfitują w znakomite realizacje, co może świadczyć o tym, że twórcy coraz lepiej wykorzystują możliwości gatunku – rozmaitość tworzywa dźwiękowego, niekonwencjonalność i bogactwo środków ekspresji.
Rzecz jasna nieustannie spogląda się w kierunku zachodnich wzorców, które stawiają poprzeczkę bardzo wysoko. W ciągu ostatnich trzech dekad mogliśmy oglądać realizacje takich hitów, jak Hair (1999) w reżyserii Wojciecha Kościelniaka w Teatrze im. Danuty Baduszkowej w Gdyni; Koty (2004), Upiór w operze (2008), Nędznicy (2010) – wszystkie z warszawskiego Teatru Roma w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego; Skrzypek na dachu (2008) w reżyserii Jerzego Gruzy na wspomnianej gdyńskiej scenie; Rodzina Addamsów (2015) w Gliwickim Teatrze Muzycznym w reżyserii Jacka Mikołajczyka, czy Next to Normal (2019) również w jego reżyserii w warszawskim Teatrze Syrena.
Obok przedstawień na licencji powstawały i nadal powstają produkcje oryginalne. Absolutnym fenomenem stało się Metro (1991) w reżyserii Janusza Józefowicza z muzyką Janusza Stokłosy, po dzień dzisiejszy grane w warszawskim Teatrze Studio Buffo. To opowieść o młodych ludziach, którzy pragną zostać aktorami, ale nie udaje im się przejść przez castingowe sito. Decydują się dać popis umiejętności na tytułowej stacji metra. Musical był pierwszą prywatną produkcją teatralną w Polsce na tak wielką skalę. Rewolucyjny wydawał się wówczas pomysł zorganizowania otwartych przesłuchań, na które zgłosić się mógł absolutnie każdy. Metro, określane mianem pierwszego polskiego musicalu, powstało w przełomowym momencie – tuż po przemianie ustrojowej. I choć historia w nim prezentowana dotyczy młodych ludzi, to można ją interpretować jako reakcję całego społeczeństwa na narodziny kapitalizmu. Bohaterowie stoją bowiem przed szansą na lepsze jutro, pełni determinacji i nadziei postanawiają walczyć o swoje marzenia. Produkcyjny rozmach, dynamiczne i nowoczesne jak na tamte czasy aranżacje muzyczne również zwiastowały zmianę.
Zanim jednak Metro ujrzało światło dzienne, dosłownie kilka miesięcy po upadku muru berlińskiego, w lutym 1990, miał w Krakowie premierę musical Janusza Grzywacza Pan Twardowski, w którym tytułowego bohatera zagrał Andrzej Zaucha, piosenkarz będący wówczas u szczytu popularności. Nie było to pierwsze tego typu dzieło w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego. W 1977 powstała Szalona lokomotywa na podstawie tekstów Witkacego, w której wystąpili Marek Grechuta i Maryla Rodowicz, a w 1985 Kur zapiał do tekstów Wiesława Dymnego z muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza. Specyfika widowisk Teatru STU polega także na tym, że rozgrywane były w niewielkiej przestrzeni, usytuowana z trzech stron widownia z bliska przyglądała się działaniom aktorów. Znamienne jest to, że w momencie przemian ustrojowych twórcy (libretto Pana Twardowskiego napisał Włodzimierz Jasiński) zwrócili się ku przekazom ludowym, literackim inspiracjom. Niemniej słowa utworu Oszaleję, który śpiewała Kordulla, musiały wybrzmiewać dojmująco.
Zniosę wojny, zniosę burze,
zniosę milion klęsk,
zniosę zdrady i nienawiść
i łańcuchów chrzęst.
Zniosę wojny, zniosę burze,
zniosę milion klęsk,
po tym wszystkim się podniosę
gdy sens, będzie sens.
Oszaleję, oszaleję,
fałsz dookoła fałsz,
chcę wyrwać się z tej niewoli
i w świat ruszyć, świat.
Oszaleję, oszaleję,
świat chcę zmienić świat,
dość już, dość już czarodzieje.
dość już mamy kłamstw.
W 1995 roku Adam Hanuszkiewicz wyreżyserował musical Dulska, którego libretto oparł na komedii Gabrieli Zapolskiej (muzyka: Andrzej Żylis). Choć spektakl został źle przyjęty przez krytyków – zarzucano mu estetykę kiepskiego erotycznego kabaretu, w którym główną rolę grają łóżka – to warto odnotować go jako kolejną próbę szukania tematu dla tego gatunku w polskiej klasyce.
Sen nocy letniej na podstawie komedii Williama Shakespeare’a w reżyserii Wojciecha Kościelniaka z muzyką Leszka Możdżera wystawiony w teatrze w Gdyni (2001) nakreślił dalszą artystyczną ścieżkę tego artysty, który zaczynał tam od wspomnianego Hair. Przedstawienie określane jako „trans-opera” – otwarcie nawiązujące do gatunku „rock-opery” – było opisywane przez jego twórców jako przykład odejścia od estradowo-rozrywkowej amerykańskiej estetyki. W programie reżyser napisał, że spektakl nie będzie „sprawdzonym i ogromnym «gotowcem» zza oceanu, lecz tylko naszą suwerenną wypowiedzią. [...] Bardzo chcieliśmy przeciwstawić się temu, co wtedy uważaliśmy w teatrze muzycznym za martwe i wtórne”.
Chłopi, na podstawie powieści Władysława Reymonta, scenariusz i reżyseria: Wojciech Kościelniak, muzyka: Piotr Dziubek, scena zbiorowa; Teatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej w Gdyni (2013), fot. Piotr Manasterski
Wkrótce Kościelniak dał się poznać jako jeden z najbardziej płodnych i oryginalnych twórców musicali inspirowanych między innymi polską literaturą. Te prace, w teatralnym żargonie, nazywane są żartobliwie „kościelniakami”. Jego dzieła odnoszą się nie tylko do rodzimej tradycji, ale i nawiązują do aktualnej sytuacji społecznej, politycznej czy zjawisk w kulturze. Na szczególne uznanie zasługują adaptacje powieści z różnych epok i gatunków wystawione na gdyńskiej scenie, wszystkie we współpracy z Damianem Styrną i Piotrem Dziubkiem: Lalka (2010) Bolesława Prusa, Chłopi (2013) Władysława Reymonta określani jako musical o naszej tożsamości, Zły (2015) – kryminalna historia Leopolda Tyrmanda z lat pięćdziesiątych, Wiedźmin (2017) Andrzeja Sapkowskiego.
Nie tylko Wojciecha Kościelniaka pociąga rodzimy materiał literacki. W 2019 roku we wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol Konrad Imiela wraz z Romanem Kołakowskim i Grzegorzem Rdzakiem sięgnęli po kryminały Marka Krajewskiego – autora serii książek o komisarzu Eberhardzie Mocku, strażniku porządku w przedwojennym Breslau. Mocka. Czarną burleskę charakteryzuje lokalność – musical nie tyle opowiada o tytułowym bohaterze, co zaprasza do oglądania Wrocławia jego oczami. Kompozycje Rdzaka inspirowane są reggaetonem, muzyką elektroniczną, hip-hopem, rapem, rytmami latynoskimi w akustycznym ujęciu, tangiem i swingiem. Bogactwo tworzywa dźwiękowego przyczyniło się do sukcesu Mocka. Trzy lata później Cezary Studniak w tym samym teatrze, tyle że na kameralnej Scenie Ciśnień, wystawił Cesarza Ryszarda Kapuścińskiego (muzyka: Wojciech Krzak, Maja Kleszcz). Rozpisując reportaż na formę dramatyczną, zuniwersalizował jego wymowę.
Mock. Czarna burleska, scenariusz (na motywach powieści Marka Krajewskiego) i reż. Konrad Imiela, muzyka: Grzegorz Rdzak; Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu, Duża Scena (2022), fot. Łukasz Giza
Pojawiły się musicale oparte na literaturze dziecięcej czy nawet na komiksach, przykładowo Akademia Pana Kleksa Jana Brzechwy z muzyką Andrzeja Korzyńskiego w reżyserii Kępczyńskiego (Roma, 2007), czy Kapitan Żbik i żółty saturator (Syrena, 2020), którego bohaterem Kościelniak uczynił komiksowego kapitana milicji obywatelskiej Jana Żbika (muzyka: Mariusz Obijalski).
Twórcy zwracają się także ku historiom życia znanych Polaków. Trend ten stał się zauważalny zwłaszcza w ostatnich latach. W 2011 roku tandem Janusz Józefowicz i Janusz Stokłosa stworzyli w Studio Buffo Politę, rozbudowane widowisko muzyczne w oparciu o biografię Poli Negri. Recenzenci w różny sposób odebrali spektakl, jednak należy odnotować rozmach, z jakim został przygotowany, a zwłaszcza efekty specjalne, połączenie kina i teatru za sprawą użycia trójwymiarowych obrazów jako elementów scenografii.
W krakowskiej Tauron Arenie w 2017 roku można było zobaczyć musical Karol poświęcony życiu papieża Jana Pawła II. Krzysztof Korwin-Piotrowski wyreżyserował utwór Filipa Siejki (muzyka) i Michała Kaczmarczyka (libretto), w którym do udziału zaprosił znanych artystów estrady (rolę tytułową zagrał Jacek Kawalec). Z perspektywy życia Karola Wojtyły była w nim mowa o tragicznych czasach II wojny światowej, o specyfice relacji państwa i Kościoła w czasach PRL, o powstaniu Solidarności i rzecz jasna o upadku komunizmu.
Wałbrzyska Daisy z muzyką Grzegorza Rdzaka z ubiegłego roku, którą w Teatrze Dramatycznym wystawił Konrad Imiela (także autor libretta), to opowieść o ostatniej właścicielce zamku Książ, Marii Teresie Oliwii Hochberg von Pless, nazywanej księżną Daisy. Przedstawicielka jednego z najzamożniejszych rodów w Europie przyczyniła się do rozwoju wałbrzyskiego regionu, pomagała ubogim. Przedstawienie jest nie tylko opowieścią biograficzną, ale stara się też oddać specyfikę czasu, zmierzchu polskiej arystokracji, który nastąpił wraz z wybuchem II wojny światowej.
W musicalu Piplaja (Syrena, 2022) Joanna Drozda (libretto i reżyseria) przedstawia Stefanię Grodzieńską – współzałożycielkę tegoż teatru, felietonistkę, mistrzynię satyry, aktorkę. Spektakl z muzyką Tomasza Filipczaka opowiada o narastaniu nacjonalistycznych nastrojów w społeczeństwie, zaostrzeniu ideologicznych sporów, a także prezentuje wciąż aktualne społeczno-polityczne absurdy.
Virtuoso, scenariusz, muzyka i słowa: Matthew Hardy, reżyseria: Jerzy Jan Połoński, Janusz Kruciński (Ignacy Jan Paderewski); Teatr Muzyczny w Poznaniu (2020), fot. M. Kordula
W 2020 roku w poznańskim Teatrze Muzycznym odbyła się premiera musicalu broadwayowskiego twórcy Matthew Hardy'ego Virtuoso w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego. Ignacego Jana Paderewskiego poznajemy nie tyle jako bohatera historii Polski, muzyka, ile osobowość, która wywierała niesłychane wrażenie na ludziach. Szeroko przedstawione są jego relacje z kobietami, jak w życiu, tak i na scenie pojawiają się trzy Heleny: żona Helena, pianistka Hélène (Elena) Bibesco i Helena Modrzejewska. W minionym roku, w tym samym teatrze, pokazano musical Irena w reżyserii Briana Kite'a (kolejnego twórcy z Broadwayu), przedstawiający najważniejsze fakty z życia Ireny Sendlerowej, zarówno z czasów II wojny światowej, jak i komunistycznej Polski (libretto: Piotr Piwowarczyk i Mary Skinner). Do współpracy zaproszono Włodka Pawlika, co zaowocowało świetną muzyką, łączy różne gatunki: jazz, R&B, a momentami nawet ciężkie brzmienia.
Irena, libretto: Piotr Piwowarczyk i Mary Skinner, muzyka: Włodek Pawlik, reżyseria: Brian Kite, Teatr Muzyczny w Poznaniu (2022), fot. Dawid Stube
Nie dziwi fakt poruszenia tak poważnych kwestii w musicalu. Od dawna wiadomo, że gatunek ten nie jest wyłącznie rozrywką, ale także ważną formą artystycznej i kulturowej ekspresji. Świadczą o tym zachodnie realizacje, które – choć najczęściej kontekstowo – to jednak poruszały choćby tematy końca świata sztetli, narastania faszyzmu. Można wymienić Dźwięki muzyki, Kabaret czy Skrzypka na dachu. Wprost o Zagładzie traktował brytyjski Imagine This Davida Goldsmitha, Glenna Berenbeima i Shuki Levy’ego. Premiera odbyła się na West Endzie w 2008 roku. Akcja rozgrywała się w 1942 roku w warszawskim getcie. To historia o losach żydowskiej rodziny przygotowującej się do wystawienia sztuki o oblężeniu starożytnej Masady, co ma wzbudzić nadzieję wśród mieszkańców getta. Podobna tematyka pojawiła się znów na West Endzie trzy lata później za sprawą Chrisa Williamsa (muzyka) i Nicka Stimsona (libretto). Prapremierę Korczaka wyreżyserował Roberto Skolmowski, podobnie jak rok późniejszą premierę w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku.
Wprost do współczesnych rodzimych kwestii politycznych nawiązywała Jajokracja Ernesta Brylla. Ze spektaklem Teatru Rampa w Warszawie (2007) w reżyserii Jana Szurmieja krytyka obeszła się dość szorstko. Utrzymany był w konwencji protest songów (muzyka: Włodzimierz Korcz), opowiadał o parze zakochanych, żyjących w mieście podzielonym na wrogie obozy. Choć schemat akcji kojarzył się z Romeo i Julią Shakespeare'a, twórcy skupili się jednak na temacie władzy, prezentując partyjnych liderów zatracających się w czczych przemowach i banalnych dysputach. Podział na koalicję i opozycję brzmiały aktualnie.
Pod koniec 2022 roku odbyła się premiera 1989, musicalu według pomysłu Marcina Napiórkowskiego w reżyserii Katarzyny Szyngiery, efekt współpracy Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku i Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Niemal jednogłośnie okrzyknięto go teatralnym objawieniem roku. Twórcy nie ukrywali inspiracji Hamiltonem, którego twórca Lin-Manuel Miranda opowiedział historię jednego z ojców założycieli USA, ujawniając też narracyjną moc fuzji rapu, hip-hopu i R&B. Bardzo podobnie rzecz ma się z 1989. Do pracy nad musicalem został zaproszony jeden z czołowych polskich producentów rapowych, Andrzej „Webber” Mikosz. W takiej oprawie muzycznej oglądamy historię powstania Solidarności, bohaterami są postaci utrwalone w historii, jak Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk, Jacek Kuroń, czy Henryka Krzywonos, ale też i tacy, o których historia milczy, na przykład ich bliscy.
1989, scenariusz: Marcin Napiórkowski, Katarzyna Szyngiera, Mirosław Wlekły, reżyseria: Katarzyna Szyngiera, muzyka: Andrzej „Webber” Mikosz, na pierwszym planie: Marcin Czarnik (Jacek); Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie (2022), fot. Bartek Barczyk
O rosnącym znaczeniu musicalu w naszym kraju świadczy nie tylko liczba produkcji, ale też wielość scen specjalizujących się w jego wystawianiu. Kilka lat temu po długim remoncie otworzył się zmodernizowany wrocławski Capitol. Teatr Muzyczny w Poznaniu ma otrzymać nową siedzibę, najnowocześniejszą scenę musicalową w Polsce. Teatry starają się, by ich produkcje nie odbiegały poziomem od tych zachodnich. Docenia to publiczność, fani gatunku podróżują między teatrami. Na aktualnym stadium rozwoju polskiego musicalu da się już wyróżnić specyfikę poszczególnych zespołów. Jego badaczka Aleksandra Zając-Kiedysz dostrzega model gdyński, „oparty na repertuarze mieszanym, rodzimym oraz adaptowanym z Broadwayu i West Endu, Roma – działająca w systemie eksploatacyjnym, i Capitol – stawiający na ambitne realizacje autorstwa polskich twórców” (w: Republika musicali. Historia – gatunek – interpretacje, red. Joanna Maleszyńska, Joanna Roszak, Rafał Koschany, Poznań 2020, s. 87).
Za zbyt śmiałe można by uznać twierdzenie, że scena musicalowa jako medium pamięci społecznej, stoi dzisiaj w Polsce na równi z teatrem dramatycznym, ale z pełnym przekonaniem należy powiedzieć, że do tego aspiruje. Gatunek zresztą coraz częściej realizowany jest siłami zespołów dramatycznych, czego ostatnimi przykładami są choćby Daisy i 1989.
Barbara Pitak-Piaskowska