EN

29.06.2021, 10:16 Wersja do druku

Mroczny obiekt pożądania

"Cardillac" Paula Hindemitha w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Wojciech Giczkowski na blogu Teatralna Warszawa.

fot. Krzysztof Bieliński

Teatr Wielki – Opera Narodowa zamknął sezon artystyczny polską prapremierą opery „Cardillac”, którą kompozytor Paul Hindemith pokazał po raz pierwszy w 1926 roku w Dreźnie. Niemal sto lat po premierze dzieło to w warstwie muzycznej pozostaje nadal utworem awangardowym. Na dodatek inscenizacja Mariusza Trelińskiego i Borisa Kudlički (scenografia) w niezwykle atrakcyjny sposób prezentuje temat zaczerpnięty z pierwszej europejskiej powieści kryminalnej autorstwa E.T.A. Hoffmanna. Samouwielbienie bohatera i jego miłość do wykonywanych przez siebie złotniczych arcydzieł to temat, który pozwolił reżyserowi i dramaturgowi Marcinowi Cecko wykreować mroczny świat obsesji. Giną w nim od blasku klejnotów nie tylko ci, którzy je kupują, lecz także ci, którzy je wytwarzają. Stuletnia opera, zgodnie z zaleceniem inscenizatorów, staje się ponadczasową przypowieścią o zawiłościach ludzkiej psychiki. Wątek kryminalny, po raz pierwszy pojawiający się w operze, wytworzył zupełnie nowe dramatyczne sytuacje, w których muzyka rozwija się w sposób całkowicie swobodny, a wydarzenia ukazane na scenie są  tylko elementem jej towarzyszącym. Ta pomysłowa abstrakcja i stylizacja stała się dla realizatorów okazją do zabawy teatralnymi i filmowymi konwencjami. Towarzyszą im wielopiętrowe elementy scenograficzne i dopasowane do nich projekcje wideo Barka Maciasa. Równie ciekawe jest wykorzystanie pomysłów choreograficznych Jacka Przybyłowicza.

Muzyka Hindemitha w znakomitym wykonaniu Orkiestry Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, poprowadzonej z namaszczeniem przez Tima Murraya, zabrzmiała monumentalnie, także dzięki efektownemu udziałowi chóru, który jak w starożytnym teatrze komentuje wydarzenia, ale też w nich uczestniczy. Złotnik, bohater opowieści, pojawia się dopiero w drugim akcie w doskonałej arii, w której wyznaje miłość swoim mistrzowskim rękom, tworzącym cudne złote precjoza. Ta rola wydaje się napisana dla naszego znakomitego śpiewaka Tomasza Koniecznego. W jego pięknej i eleganckiej postaci odkrywamy geniusza i potwora. Czy pomaga to zrozumieć klientki złotnika uwielbiające osobę tak kompletnie pozbawioną emocji i empatii? Człowieka skrywającego tajemnice morderstw popełnianych przez jego demona i na koniec stającego się mordercą? 

Najpiękniejszy wydaje się kwartet z III aktu, w którym osoby zdumione zaistniałą sytuacją są zadowolone, że będą mogły robić to, co zawsze chciały. To popis głównych bohaterów dramatu. Artur Janda jako komisarz walczy z Cardillakiem – Tomaszem Koniecznym. Dołącza do nich para zakochanych: córka Cardillaca, czyli niezwykła Izabela Matuła, oraz hipernowoczesny Wojciech Parchem. Wcześniej na wyróżnienie zasługuje Katarzyna Szymkowiak, która jako Dama jest bardzo stylowa i do tego znakomita wokalnie. 

Czy rozgrzeszenie złych czynów może być święte? – takie pytanie zadaje sobie bohater podczas wyimaginowanego przez siebie procesu. Cardillac został za nie rozgrzeszony i zabrany przez duchy we właściwe dla niego miejsce. Święte zniewolenie wobec zła pozostało, bo miejsce ojca w społeczeństwie Paris Sione zajęła córka jubilera, osoba dwubiegunowa (bardzo ciekawie pokazała to Izabela Matuła już w pierwszej arii). Reżyser znakomicie obsadził tę śpiewaczkę, wykorzystując jej umiejętności aktorskie i wokalne. 

Bohater został rozgrzeszony w epilogu przez sąd, w którym sam był sobie sędzią. Ostateczną karą dla niego stała się śmierć zadana przez towarzyszącego mu cały czas demona. Zabójczy cios otrzymał jednak od córki, która w końcowej scenie ukazuje się w jego pracowni, aby kontynuować tradycje firmy ojca. W teatrze widzimy, jak odziana w kitel złotnika staje się do niego podobna.

Mariusz Treliński wykorzystał  w sposób ostentacyjny, przerysowany, afektowany i mocno teatralny proces unifikacji kultury popularnej na świecie. Stworzył dzieło operowe rozgrywające się w futurystycznym świecie rodem z filmów sióstr Wachowskich. Taki pomysł jest gwarantem sukcesu, bo wykorzystuje trendy obecnie najmodniejsze, w oczywisty sposób wzbudzające zainteresowanie szerokiej publiczności. Wysoka jakość przedsięwzięcia w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej to cecha największych przedstawień operowych. A mroczność spektaklu wcale nie umniejszy jego popularności.

Tytuł oryginalny

Mroczny obiekt pożądania

Źródło:

teatralna-warszawa.blogspot.com
Link do źródła