Publiczność w moskiewskim Teatrze Bolszoj nakrzyczała w sobotę na Krzysztofa Pendereckiego. Wzięła go za szefa rosyjskiej Centralnej Komisji Wyborczej.
Widzowie, którzy przyszli na operę Rodiona Szczedrina "Martwe dusze" według Nikołaja Gogola, wzięli siedzącego w loży dyrektorskiej, lubianego tu brodatego Polaka, za - również brodatego - szefa swojej Centralnej Komisji Wyborczej, Władimira Czurowa, uważanego za głównego winnego sfałszowania wyników rosyjskich wyborów. To on właśnie miał zapewnić sukces putinowskiej partii Jedna Rosja w grudniowych wyborach do Dumy, bo - zdaniem wielu Rosjan - dopisał "partii władzy" głosy wyborców, którzy przy urnach w ogóle nie stanęli. Na Pendereckiego posypały się więc złośliwe uwagi. Widzowie krzyczeli do niego: - "Czemu handlujesz martwymi duszami?", "Czurow to dzisiejszy Cziczikow!" (główny bohater "Martwych dusz", skupujący nazwiska zmarłych chłopów). W poniedziałek na stronie internetowej festiwalu Złota Maska, w programie którego znalazł się spektakl, wyjaśniono widzom, z kim pomylili szefa CKW. Informacjom rosyjskich mediów zaprzec