"Sinobrody - nadzieja kobiet" Dei Loher w reż. Marka Kality na Scenie na Woli Teatru Dramatycznego w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski na blogu Teatr dla Wszystkich (platformie zastępczej Teatru dla Was).
Dea Loher, jeśli przeczytać ją rzetelnie i uważnie, daje w swoich dramatach możliwość stwarzania subtelnych rzeczywistości teatralnych i misternego bawienia się konwencjami. Daje też szanse na konfrontowanie mało jakby do siebie przystających form, będących opowieściami otwartymi i w nich każe poszukiwać czy odnajdywać prawdy zastosowanych dźwięków. Dla aktorów to partytura trudna, bo wymusza wmontowanie dystansu i ironii w stosunku do kreowanych bohaterów, których tożsamości konstruowane są z dwóch perspektyw, łączących teatralność z rzeczywistością. I to w tych rozszczepieniach, błyśnięciach i niejasnościach reżyser z aktorami muszą starać się uchwycić osobliwość i unikalność istoty naszego życia pokazanego tyleż konkretnie, co esencjonalnie. Jak przejmujące, wieloznaczne i intrygujące sceniczne światy można stwarzać z tego, co tylko symuluje przeźroczystość i koherentność pokazali Krystian Lupa w "Stosunkach Klary" w TR War