EN

26.04.2024, 09:11 Wersja do druku

Moralitet na piłę

„Gra snów” Augusta Strindberga w reż. Sławomira Narlocha w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze AK [Aneta Kyzioł] w „Polityce”.

fot. Marta Ankiersztejn/ Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego

To nie jest łatwy tekst. Strindberg wykorzystuje topos zstąpienia Boga - tu córki boga Indry (Ewa Bukata) - na ziemski padół tez w celu poznania kondycji ludzkiej, którą to autor przedstawia jako ciąg zawiedzionych nadziei, niespełnionych ambicji i oczekiwań, rozczarowań i porażek. Konwencja, jaką w tej inscenizacji przyjął Sławomir Narloch, też raczej nie do wszystkich przemówi. To rodzaj teatru obrzędowego, z piosenkami do muzyki wykonywanej na dudach, lirze korbowej, szałamai, flecie, fidelu oraz, a jakże, pile.

Z paleniem kadzidła i kościelnymi dzwonkami, w wykonaniu zespołu stylizowanego na trupę amatorską z zacięciem (i humorem) wystawiającą moralitet. Brzmi jak ostrzeżenie? Z drugiej strony na korzyść twórców przemawia ich profesjonalizm i konsekwencja, a uczciwa praca włożona w każdy aspekt przedstawienia przez cały, ogromny jak na czasy cięć kosztów w teatrach zespół (trzynaścioro aktorów i aktorek plus muzycy) nie może nie budzić szacunku.Tu wszystko jest na sto procent: śpiew, taniec i metafizyka. Głównego bohatera, everymana, gra Cezary Kosiński - ulubiony chyba aktor Narlocha (obsadził go w głównej roli syna wspominającego zmarłą na raka matkę w muzycznym spektaklu „Alicji Kraina Czarów" wystawionym w Teatrze Narodowym w ubiegłym roku), ale też Piotra Cieplaka. Nieprzypadkowo. Obu reżyserów łączy podobna wizja świata i teatru - z poszukiwaniem Absolutu w codzienności, Wielkiego w małym.

Tytuł oryginalny

Moralitet na piłę

Źródło:

„Polityka” nr 18/19

Autor:

AK

Data publikacji oryginału:

24.04.2024