Po decyzji o zwolnieniu Krzysztofa Mieszkowskiego ze stanowiska szefa Teatru Polskiego zawrzało. Głos zabrała m.in. Monika Strzępka, reżyserka, laureatka Paszportu "Polityki". Ostro. - Język pokojowej debaty się wyczerpał. Kulturalna rozmowa sugeruje, że jesteśmy w stanie pokoju. A mamy stan wojenny - powiedziała.
Mieszkowski został zwolniony po tym, jak wyszło na jaw, że teatrowi grozi odcięcie prądu i wypowiedzenie umowy najmu Sceny na Świebodzkim. Wprawdzie obie te sprawy udało się załatwić, ale urzędnicy zdążyli już podjąć decyzję o dymisji dyrektora. Jej powodem jest brak dyscypliny finansowej - teatr ma w tej chwili ponad 800 tys. zł wymagalnych zobowiązań. Taka sytuacja trwa od lat - z analiz finansowych wynika, że Polski jest niedofinansowany kwotą 3 mln zł rocznie. Strzępka w swoim emocjonalnym, bogato inkrustowanym wulgaryzmami poście na Facebooku napisała m.in.: "Władze nie mają żadnego pomysłu na ten teatr. Co więcej, wydaje mi się, że urzędnicy nie mają pojęcia, co to kultura. Myli im się to z prawidłowym używaniem noża i widelca". I jeszcze o Wrocławiu: "Mieszkałam tam przez parę lat. Jakoś nieodpowiedzialnie kupiliśmy tam z Pawłem mieszkanie. W super okolicy, szczęśliwi, że nie mieszkamy w stolicy Polski, pamiętam, z jakim za