- Mechanizm, który Kafka pokazuje w "Procesie", wciąż ma się świetnie, także w sytuacjach, które z polityką nie mają wiele wspólnego. Lupa to wykorzystał. Sam pomysł, żeby wyreżyserować ten tekst, z którym przecież długo się nosił, okazał się profetyczny - mówi Andrzej Kłak, tegoroczny laureat Nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza, w rozmowie z Magdą Piekarską w miesięczniku Teatr.
MAGDA PIEKARSKA Jak to się stało, że chłopak ze wsi Zapolice pod Zduńską Wolą postanowił zostać aktorem? ANDRZEJ KŁAK Najpierw było pięcioletnie liceum plastyczne w Zduńskiej Woli. I pewnie potem byłaby Akademia Sztuk Pięknych, gdyby nie koleżanka, rzeźbiarka Ola Koper, która namówiła mnie na szkolne przedstawienie. A że miałem problem z kontaktami międzyludzkimi, kilka osób doradziło mi warsztaty teatralne w domu kultury. Nawet neurolog mi to zasugerował podczas konsultacji, tłumacząc, że takie zajęcia pozwolą mi mniej się stresować w kontakcie z drugim człowiekiem. No to poszedłem - w domu kultury w Zduńskiej Woli prowadziła je Edyta Kulda, której do dziś jestem wdzięczny, bo przygotowała mnie do pierwszych egzaminów do szkoły teatralnej. PIEKARSKA Czyli nie byłeś takim typowym kandydatem na aktora, który uwielbiał publiczne występy na rodzinnych imprezach? KŁAK Nie. Owszem, w przedszkolu chętnie brałem udział w różnych prze