- Mimo że w Poznaniu przestałem pracować, tu kupiliśmy dom, tu jestem konsulem honorowym Brazylii, stąd dojeżdżam do Gdańska i Bydgoszczy. Od dwóch lat jestem dyrektorem muzycznym Opery Bałtyckiej i szefem orkiestry Capella Bydgostiensis - mówi JOSE MARIA FLORENCIO przed gościnnym występem Opery Bałtyckiej w Teatrze Wielkim w Poznaniu.
Z Jose Florencio [na zdjęciu], nie tylko o muzyce, rozmawia Stefan Drajewski: Za kilkanaście dni będzie Pan świętował 25-lecie pracy artystycznej. Od którego momentu Pan liczy? - Od przyjazdu do Polski. To była jesień 1985 roku. Po latach uznałem, że wtedy właśnie zaczęło się moje nowe życie. Znamy się kilkanaście lat. Słyszę, że z roku na rok mówi Pan lepiej po polski. Czuje się Pan już Polakiem? - Kiedy ostatnimi laty regularnie jeździłem do Brazylii, często mówiono tam o mnie "polski dyrygent urodzony w Brazylii". Tamtejsza Polonia nie pozwala mówić o mnie, że jestem Brazylijczykiem. Na każdym kroku podkreślają: "on jest nasz, nasz Józef Kwiatkowski". W Polsce żyję ponad połowę swojego życia. Tam nie jestem już typowym Brazylijczykiem, a tu nadal jestem trochę egzotyczny. Emocjonalnie, intelektualnie i kulturalnie czuję się mocniej związany z Polską. Liczy i śni Pan po polsku? - Oczywiście. Kiedy mi się śni, że je