EN

14.02.2022, 13:05 Wersja do druku

Moc teatralnych Walentynek

Dziś „Walentynki” w teatrze nikogo już nie dziwią, ale 30 lat temu to amerykańskie święto dopiero szukało miejsca dla siebie na polskich scenach.

W związku z rokiem jubileuszowym Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze, gdzie miałem szczęście dyrektorować przez pięć lat, zaglądam do jego almanachu i czytam: „14 lutego 1993 roku Teatr Lubuski wspólnie z <Gazetą Nową> zorganizował po raz pierwszy w Zielonej Górze Walentynki. Zakochani obejrzeli <Love story> oraz Dariusza Kordka i Tomasza Dutkiewicza w spektaklu <Po prostu miłość>”.    

fot. Waldemar Szmidt / mat. teatru

Po tej pierwszej próbie dyrekcyjny duet Matuszewski+Tomaszewicz włączyli już na stałe to walentynkowo-teatralne świętowanie do kalendarza Teatru Lubuskiego. Tłumna obecność widowni (szczególnie młodych par) na obu wymienionych spektaklach pokazała, że takie świętowanie może być dobrym powodem dla przyjścia do Teatru. Od tej pory już na parę dni przed 14 lutego na frontonie Teatru wisiało co roku wielkie serce z małym czerwonym pulsującym światełkiem – zapraszające na teatralne Walentynki.  

Teatr zyskał również wielkiego sojusznika w tym przedsięwzięciu – prezesa Radia Zachód pana Tadeusza Krupę. Teatralny almanach odnotowuje pod datą 14 lutego 1994: „Tym razem wszyscy zakochani mogli posłuchać Tomasza A. Dutkiewicza w spektaklu <Nie tylko musicale>. Posłuchać <Yesterday>, <I want you> i popatrzeć jak Dutkiewicz czaruje słuchaczy, a potem popatrzeć na Artura Belinga – jak się dwoi i troi w studyjnym spektaklu pt. <Zastępstwo>. Całą tę teatralną, Walentynkową zabawę sponsorowało Radio Zachód, dzięki czemu młodzież uzyskała na nią wstęp wolny.”   

Prezes Tadeusz Krupa specjalnie „oddelegował” do tego wspólnie przez teatr i radio organizowanego wydarzenia red. Bogusławę Patalas prowadzącą cykliczną audycję zatytułowaną „Piosenki z myszką” – radiowy mikrofon już za każdym razem wiernie pilotował to radiowo-teatralne święto. 

W kolejnych edycjach teatralno-radiowych Walentynek program wieczoru został jeszcze bardziej związany z aktualnym repertuarem Teatru. Pod datą 14 lutego 1995 roku teatralny almanach odnotowuje: „14 lutego – radiowe i teatralne walentynki zorganizowane pod hasłem: <Kochajcie się z Radiem Zachód>. W programie – przegląd scen miłosnych ze spektakli znajdujących się w repertuarze Teatru Lubuskiego (Sofokles, Szekspir, Fredro, Mickiewicz, Czechow, Segal) przeplatany sceną balkonową z <Romea i Julii> Szekspira w wykonaniu par zakochanych słuchaczy. (…) Wieczorem Teatr oraz red. Bogusława Patalas, autorka audycji <Piosenki z myszką> zaprosili zakochanych po czterdziestce na spektakl <Love story> przy lampce koniaku.”  

Przez trzy kolejne dotychczasowe lata 14 lutego Teatr „pękał w szwach” i „kipiał młodością”. W roku 1996 formuła teatralno-radiowego święta została wzbogacona o bal zakochanych. Teatralny almanach odnotowuje: „14 lutego, tradycyjnie z Radiem Zachód – WALENTYNKI. Główne atrakcje wieczoru to: spektakl złożony z fragmentów romantycznych scen oraz bal dla zakochanych par; całość pod hasłem <Miłość, teatr i Radio Zachód ci wszystko wybaczą>. Podstawową konkurencję stanowił szlagier niegdysiejszy: <Miłość ci wszystko wybaczy>, śpiewany w duecie przez zakochane pary. Tradycyjną już dla walentynek w TL scenę balkonową z <Romea i Julii> zaprezentowała tym razem Magdalena Ostolska. I Wojciech Czarnota, oczywiście. A w tle – niebo gwiaździste i Bellini…”. To niebo gwiaździste to był ogromny horyzont z „Romea i Julii” z tysiącem malutkich lampek, który kierownik techniczny Teatru pani Helena Bondyra pieczołowicie przechowywała specjalnie na takie okazje – bo jeśli się kochać, to tylko pod gwiazdami i do muzyki „I Capuleti e i Montecchi” Vincenzo Belliniego. To była sprawdzona recepta.

Miłość i teatr przenikały się wzajemnie, a coroczna obecność Walentynek w Teatrze Lubuskim nie mogła nie mieć swoich konsekwencji w zespole. Oto przy realizacji „Pana Tadeusza”, mającego w podtytule: „Szlachecka historia miłosna z roku 1811 i 1812” (premiera zielonogórska 27 lutego1994 r., reżyseria: Waldemar Matuszewski), spotkała się i pokochała para aktorów - Teresa Suchodolska (Zosia) i Jacek Wojciechowski (Tadeusz). W czasie wielu spektakli i teatralnych Walentynek zarażali swoją miłością inne pary. 

Ale z miłością się nie igra – bo oto we wrześniu 1994 roku zielonogórski „Pan Tadeusz” udał się na tournée po Wileńszczyźnie, skąd aktorka pochodzi. Oddajemy głos Józefowi Szostakowskiemu, dziennikarzowi wileńskiej „Naszej Gazety”: „A w Wilnie, jak to w Wilnie, nie obeszło się bez cudów. Otóż nastąpił ciąg dalszy poematu. Znaczy, że Tadeusz i Zosia czyli aktorzy Jacek Wojciechowski i Teresa Suchodolska (pochodzi z Wilna!) w kostiumach z <Pana Tadeusza> w miniony piątek o godzinie 17:00 wzięli ślub w Ostrej Bramie. Czyż mógł mistrz Adam tego się spodziewać?...”   

Nie pozostaje nic innego jak tylko zapytać prezesa Radia Zachód w owym czasie, pana Tadeusza Krupę, czy i w radio walentynkowa miłość miała taką samą moc i czy zdziałała podobne miłosne cuda w Radio jak w zespole Teatru Lubuskiego.

Źródło:

Materiał nadesłany