Od soboty odbywają się w Gdańsku wystawy, koncerty i spektakle Tygodnia Flamandzkiego. Jednym z zaproszonych artystów jest głośny belgijski reżyser Jan Fabre. Monodram "Drugs kept me alive" w jego reżyserii, w wykonaniu Antony'ego Rizzi, pokazano w siedzibie teatru na początek całotygodniowej imprezy - pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Wielka, wielka szkoda, że nie przyjechały do Gdańska dwa spektakle, firmowane nazwiskiem Jana Fabre'a, głośnego belgijskiego artysty. Mieliśmy je obejrzeć podczas organizowanego przez Gdański Teatr Szekspirowski Tygodnia Flamandzkiego, ale nagłe choroby aktorów - tak to wyjaśnili organizatorzy - uniemożliwiły przyjazd zespołu słynnego performera i reżysera. Dostaliśmy jednak coś w zamian - dwa monodramy, z których pierwszy, "Drugs kept me alive" [na zdjęciu], pokazano w siedzibie teatru na początek całotygodniowej imprezy. Dalej i mocniej Nazywam się Anthony Rizzi - przedstawił się publiczności, w pierwszych słowach padających ze sceny, aktor grający w tym monodramie. Wstęp zachęcał do oglądania monodramu jak wyznania czy spowiedzi aktora, czy może raczej Jana Fabre'a, autora tekstu. Nie będę się jednak zastanawiał, ile z tych seksualno-narkotykowych przekroczeń było udziałem jednego czy drugiego artysty w ich życiu, bo nie w tym rzecz. Idzie