13. Choroba współistniejąca
Postaci:
Aktor
Suflerka
Młoda Aktorka
Lekarz
Widzowie
Na widowni publiczność w maseczkach, zajętych jest około 70 % miejsc. Na scenie pojawia się Aktor (około 50 lat). Rozgląda się. Dekoracja przedstawia mieszczański salon z XIX wieku, meble są jednak poprzewracane, jakby przeszedł tajfun, na podłodze leży nieruchomo niczym martwa Młoda Aktorka.
– Co tu się…
Aktor łapie się za serce i pada ciężko na kanapę. Publiczność wyczekuje. Słychać szept suflerki.
– Co tu się wydarzyło…Córeczko…
Aktor milczy w bezruchu. Suflerka wchodzi na scenę.
– Panie Januszu… Co panu jest?
Aktor nie reaguje. Młoda Aktorka „ożywa”, wstaje. Na widok niedysponowanego Aktora wydaje okrzyk. Suflerka karci ją wzrokiem.
– Ciszej. Niech pani zadzwoni po pogotowie. To chyba zawał…
Młoda Aktorka wybiega. Suflerka zwraca się do widzów.
– Przepraszam państwa, czy na sali jest może lekarz?
Zgłasza się młody mężczyzna (Lekarz) i w maseczce podąża na scenę. Patrzy na Aktora nieufnie.
– Zaszczepiony?
– Nie wiem. Chyba tak…
– Chyba czy na pewno? Poproszę o okazanie paszportu covidowego.
Wraca Młoda Aktorka z telefonem w ręku.
– Karetka będzie za pół godziny.
Widzowie wyczekują, nikt nie śmie nic powiedzieć. Suflerka wraca się do Młodej Aktorki.
– Pani Gosiu… Czy pan Janusz był zaszczepiony?
– Tak. W pierwszej kolejności. Był w grupie ryzyka. Miał problemy z płucami i sercem.
Lekarz spogląda na Aktora bez przekonania.
– Pani przyniesie jego telefon. Sprawdzimy.
Młoda Aktorka znowu znika. Suflerka, Lekarz i widzowie oczekują. Aktor nie rusza się. Wraca aktorka z drugim telefonem.
– Telefon jest zablokowany. Nie znam hasła.
– Pani wpisze rok urodzenia. 1972.
Młoda Aktorka wpisuje hasło w telefonie.
– Jest! Odblokowany. Jest i paszport. Proszę.
Młoda Aktorka pokazuje COVID-cert Lekarzowi. Lekarz pochyla się nad Aktorem.
– Za późno… Nastąpił zgon… Przykro mi.
Młoda Aktorka płacze.
Kurtyna opada.
14. Ludzki pan
Postaci:
Dyrektor
Księgowy
Pracownicy teatru.
Zebranie. Na widowni siedzą pracownicy teatru. Na scenie Dyrektor z Księgowym. Przemawia Dyrektor.
– No i przechodzimy do najważniejszej sprawy, czyli pieniędzy… Wiem, co wam, kochani, obiecałem na koniec sezonu – premię.
Dyrektor wzdycha.
– Wszyscy wiemy, że sezon był ciężki, ale na szczęście otrzymaliśmy pieniądze z tarczy ochronnej. Chcę się z wami nimi sprawiedliwie podzielić…
Pracownicy teatru uśmiechają się zadowoleni. Dyrektor kontynuuje.
– Oczywiście najprościej byłoby te pieniądze rozdać, ale wczoraj, kiedy z Krzysiem…
Tu Dyrektor spogląda na Księgowego.
… robiliśmy podział, przyszła mi do głowy pewna myśl. A gdyby tak zamiast pieniędzy dać wam wszystkim akcje naszego teatru? Pieniądze wydacie w jakimś Lidlu czy Biedronce, a akcje będą procentować. Następne lata na pewno będą dla nas lepsze. Kochani, co wy na to?
Patrzy wyczekująco na Pracowników. Wśród Pracowników poruszenie. Są oszołomieni. Wymieniają między sobą zaskoczone spojrzenia.
– Każdy z was zostanie niejako współwłaścicielem tego przybytku.
– Zgoda! Zgoda! Chcemy akcje!
Wśród pracowników entuzjazm.
– Bardzo się cieszę. To wszystko zaraz będzie wasze i nasze. Sprawami formalnymi zajmie się Krzysztof. Zebranie uważam za zakończone.
Pracownicy biją brawo, wstają i rozchodzą się. Księgowy uśmiecha się do Dyrektora.
– To naprawdę ludzki gest. Wzruszyłem się.
– Te akcje za chwilę będą nic nie warte.
– Jak to?
– Gramy tylko do końca roku. Miasto nie przedłużyło nam umowy. Trzeba ratować z tego, co się da.
Dyrektor odchodzi. Księgowy stoi osłupiały.
Kurtyna opada.
15. Ku teatrowi ubogiemu
Postaci:
Reżyser
Dziennikarka
Spory dom pod miastem, z dużym basenem. Reżyser (45), w kąpielówkach, pływa na dmuchanym różowym flamingu. Dziennikarka (30), w letniej sukience, z dyktafonem w ręku, stoi na brzegu basenu. Reżyser uśmiecha się zachęcająco.
– Zapraszam panią do mnie. Śmiało. Nie gryzę.
– Nie mam kostiumu kąpielowego.
– W łazience znajdzie pani coś dla gości. Nieużywane oczywiście, w opakowaniu i z metką. Różne rozmiary i kolory.
– Nie, dziękuję.
– Może drinka?
Reżyser wskazuje na stoliczek z drinkami. Dziennikarka kiwa przecząco głową.
– Moglibyśmy przejść do rozmowy?
– Skoro musimy… Proszę.
Dziennikarka włącza dyktafon.
– Jest takie powiedzenie – kto za młodu nie był komunistą na starość będzie łajdakiem. Pana pierwsze realizacje na scenie trudno uznać za lewicowe …
– To nieprawda. Kiedy byłem młodszy, nie miałem jeszcze w pełni ustalonej tożsamości politycznej. Dopiero jej szukałem. Zetknięcie się z obszarami wykluczenia, otworzyło mi oczy.
– Jakie są te „obszary wykluczenia” według pana?
– To środowisko gejów, lesbijek, osób biseksualnych i transpłciowych… To na pewno też problem uchodźców… Rasizm, antysemityzm, nacjonalizm… Nie byłem w stanie biernie przyglądać się, jak w naszym kraju rośnie w siłę faszyzm. Nieobca jest mi też sprawa kryzysu klimatycznego… Jestem weganinem, a mój dom jest w stu procentach ekologiczny. Zależy mi na tym, żeby nasza planeta istniała jak najdłużej.
– Na początku uderzał pan w wielkie korporacje, bronił wykorzystywanych przez nie pracowników, ostrzegał przed skutkami globalizacji, śmiał z bananowej lewicy…
Reżyser zmienia się na twarzy.
– Tak, każdy ma w życiorysie jakieś błędy młodości. Mogę powiedzieć, że kiedy ukończyłem trzydzieści lat przestała mnie interesować publicystyka. Wtedy zaczęła się moja droga ku teatrowi ubogiemu.
– ???
Reżyser sięga po kolorowego drinka.
– Ubogiemu w formie, a bogatemu w treści.
– Do ostatniego pana przedstawienia teatr musiał zakupić sprzęt elektroniczny o wartości ponad czterech milionów złotych. Czy to nadal „teatr ubogi”?
– Tak, wiem. Cztery miliony to dużo, ale ten sprzęt zostanie w teatrze już na zawsze i wszyscy będą mogli z niego korzystać.
– A czy ten sprzęt musiał zostać zakupiony w sklepie pana żony? Podobno po zawyżonych cenach i ze sfałszowanymi fakturami VAT…
Reżyser krztusi się, odstawia drinka i wściekły patrzy na Dziennikarkę.
– A co to za jakieś insynuacje?! Prowadzi pani jakieś dochodzenie? Jest pani teatrolożką?
– Nie, dziennikarką śledczą. Możemy kontynuować rozmowę?
– Wynoś się stąd szpiclu! Bo spuszczę z łańcucha groźne psy!
Kurtyna opada.