Być może to oczywiste, że teatr Grotowskiego był równoległy z rozkwitem sztuki performance. Odkrycie polega na połączeniu tych zjawisk na jednej wystawie - pisze Dorota Jarecka w Gazecie Wyborczej.
Grotowski służy tu jako punkt wyjścia. Nie wiem, czy wystawa zgłębia jego fenomen, raczej wykorzystuje go po to, by rzucić światło w inną stronę - sztuk wizualnych, które wtedy, kiedy Grotowski odrzucał konwencjonalny teatr, także odrzuciły dotychczasowe konwencje komunikacji i reprezentacji. Mężczyźni, kobiety, pojedynczo lub grupami, w mniej lub bardziej spontanicznych akcjach przekazywali ludziom prawdy, których ani malarstwo, ani rzeźba, ani żadna inna tradycyjna sztuka nie były w stanie unieść. Zachęta zamieniła się w multipleks bez ścian, w miejsce, gdzie odbywa się zbiorowy pokaz symultaniczny. Na ścianach sali Matejkowskiej oglądamy fragmenty najważniejszych spektali teatru Laboratorium we Wrocławiu: "Księcia Niezłomnego" z Ryszardem Cieślakiem, "Akropolis" oraz najsłynniejsze "Apocalypsis cum Figuris", niestety, tylko na slajdach. Pomiędzy nimi, pod nimi, na mniejszych ekranach i monitorach widać wybór klasyki sztuki performance z lat 60.