Niedawno na antenie jednej z chętniej oglądanych telewizyjnych stacji informacyjnych premierę miał bardzo interesujący spektakl. O dwóch takich, co teatr robili i trzecim, co zza kulis przygrywał na bębenku - pisze do e-teatru Marek Władyka.
Słowo wstępu. Zacznę od przeprosin. Należą się panom Pawłowi D., Andrzejowi M. oraz Michałowi Ż., jeśli uznają, że przypisane im role są nieco wydumane, nieco na wyrost. Przeprosiny nie należą się za to tym, którzy komentowali jednostronnie całe zdarzenie i dali się wpuścić w maliny - towarzystwu warszawskiemu z lewa, środka i skąd tam jeszcze. Mylący z pewnością okazał się tytuł tego przedstawienia. "Jak po 25 latach traktować kwadraturę Okrągłego Stołu?". Spektakl zapowiadał się jako widowisko społecznie zaangażowane, w którym reżyser zderzyć chciał ze sobą dwa charaktery, przeciwstawne w jego mniemaniu, jak się potem okazało z "różnych klas społecznych". Widzowie szybko jednak mogli poczuć się oszukani, bo tytuł to wydmuszka, a spektakl to najzwyczajniejsza farsa, ze strojeniem min, podgadywankami, efekciarskimi zagrywkami i z góry określonym bohaterem "dobrym" i "złym". W farsie tej wystąpili brodaty, ubrany na czarno, szczup