EN

21.07.2023, 13:32 Wersja do druku

Między klasyką a współczesnością

„Beethoven i Szkoła holenderska” w chor. Hansa van Manena, Teda Brandsena i Toera van Schayka w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w „Naszym Dzienniku”.

fot. Ewa Krasucka

Spośród ostatnich premier na uwagę zasługuje interesujący tryptyk baletowy ,,Beethoven i szkoła holenderska" wystawiony na scenie Opery Narodowej w Warszawie. Przedstawienie składa się z trzech oddzielnych spektakli w trzech różnych choreografiach. Łączy je: muzyka Ludwiga van Beethovena, afabularność, skoncentrowanie uwagi na estetyce tańca, ponadto autorzy choreografii należący do tzw. szkoły holenderskiej lub - jak niektórzy określają - „niderlandzkiej", zaczerpnąwszy ten termin z malarstwa, z którym owa nazwa się kojarzy. Dotyczy to głównie poetyki stylu, w jakim tworzyli malarze w XV, XVI i XVII wieku, m.in. bracia van Eyck, Memling czy Rembrandt. Ale nazwa „szkoła holenderska" funkcjonuje także w odniesieniu do części choreografów należących do formacji, która ukształtowała się w drugiej połowie XX wieku w Narodowym Balecie w Amsterdamie. Wśród jej czołowych twórców znajdują się artyści, którzy są autorami układów choreograficznych warszawskiego tryptyku baletowego „Beethoven i szkoła holenderska", czyli Hans van Manen, Toer van Schayk i Ted Brandsen (obecnie szef Holenderskiego Baletu Narodowego). Warto przypomnieć, że z tą prestiżową sceną związany był także nasz polski artysta - najpierw jako tancerz, a następnie choreograf - Krzysztof Pastor, dyrektor Polskiego Baletu Narodowego.

Wieczór baletowy rozpoczyna „Grosse Fuge" z choreografią Hansa van Manena do utworów Beethovena: „Wielka fuga B-dur" op. 133 i cavatina z „Kwartetu smyczkowego B-dur" op. 130. Dzieło van Manena swoją prapremierę miało ponad 50 lat temu. To jedna z wcześniejszych prac tego wybitnego choreografa, jednego z najbardziej znanych artystów w tej dziedzinie, dziś już 91-letniego klasyka. Manen przygotował je w 1971 roku dla zespołu Nederlands Dans Theater. I trzeba powiedzieć, że mimo upływu czasu i rozmaitych zmian dokonujących się na przestrzeni tych lat w sztuce baletu, w zakresie formy, w obrębie języka choreograficznego, piękno estetyczne dzieła van Manena - jak pokazuje warszawska inscenizacja - zachowuje świeżość, aktualność i piękno.

Ośmioro tancerzy (cztery kobiety i czterech mężczyzn) umiejscowionych w pustej, jasnej, wręcz sterylnej przestrzeni, zatem uniwersalnej (jeśli chodzi o wpisywanie się w jakiekolwiek konteksty), tworzy niejako ruchome rzeźby ożywiane muzyką i uwyraźniające poprzez ruch, gest, ułożenie ciała to, co w muzyce Beethovena można przełożyć na obraz choreograficzny. Nie ma tu narracji fabularnej, jest po prostu taniec jako dzieło sztuki i piękno ludzkiego ciała, które ową sztukę tworzy, wyrażając idee oraz dramaturgię tkwiące w muzyce Beethovena.

Środkową część tryptyku stanowi „Eroica variations" w choreografii Teda Brandsena do muzyki fortepianowej Beethovena. To prapremiera, spektakl zrealizowany na zaproszenie Krzysztofa Pastora specjalnie dla warszawskiej sceny. Balet inspirowany osobowościami artystycznymi tancerzy Polskiego Baletu Narodowego. Ta część wyraźnie różni się od pozostałych, jest współczesna w układzie choreograficznym (taniec modern), a także w scenografii i kolorystyce kostiumu. Można powiedzieć, iż spektakl adresowany jest bardziej do młodej publiczności.

fot. Ewa Krasucka

Najciekawszy jest ostatni, finałowy spektakl - „Siódma Symfonia". Autorem choreografii (także scenografii i kostiumów) jest Toer van Schayk. To polska premiera, ale prapremiera baletu odbyła się w 1986 roku w Het Nationale Ballet. Jak widać, wartość artystyczna, uroda i wielkość dzieła jako sztuki mają wartość ponadczasową. Już sama muzyka Beethovena, „VII Symfonia A-dur"op. 92, będąca jednym z największych arcydzieł symfonicznych, nazwana przez Richarda Wagnera „apoteozą tańca", unosi tancerzy. A praca van Schayka wspaniale zespala układ choreograficzny, inteiesujące rozwiązania plastyczne, pełną urody kompozycję ruchu w ciekawie zaprojektowanej przestrzeni scenicznej z arcydziełem muzycznym Beethovena.

Całość tryptyku - zrealizowana przez trzech wybitnych twórców należących wprawdzie do tej samej szkoły holenderskiej, jednak artystów o różnych osobowościach twórczych i temperamentach ludzkich - pokazuje pewną wspólnotę idei wywiedzioną właśnie z tego samego nurtu. U każdego z choreografów fundament stanowi klasyka, dopiero na niej buduje się resztę. I choć w żadnym z trzech baletów artyści nie tańczą na pointach, to jednak zawarta w klasyce idea piękna rozumiana jako poetycka harmonia kompozycji ruchu, czystości linii, ekspresji gestu, ludzkiego ciała jako doskonałego środka wyrazu artystycznego w zespoleniu z muzyką, jest obecna w każdej części tego wspaniałego przedstawienia ukazującego również duży potencjał artystyczny tkwiący w zespole Polskiego Baletu Narodowego. 

***

„Beethoven i szkoła holenderska", tryptyk baletowy z muzyką Ludwiga van Beethovena, chor. Hans van Manen, Ted Brandsen, Toer van Schayk, dyr. Alexei Baklan, Orkiestra TW-ON, Polski Balet Narodowy, Teatr Wielki-Opera Narodowa, Warszawa.

Tytuł oryginalny

Między klasyką a współczesnością

Źródło:

„Nasz Dziennik” nr 168

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data publikacji oryginału:

22.07.2023