„Ballady i romanse” Adama Mickiewicza w reż. Gabriela Gietzky'ego w Śląskim Teatrze Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach. Pisze Magdalena Mikrut-Majeranek w portalu Teatrologia.info.
Od czego zaczynamy? Od Mickiewicza! – mówią aktorzy Śląskiego Teatru Lalki i Aktora Ateneum, rozpoczynając najnowszy spektakl prezentowany na katowickiej scenie. Ich Mickiewicz pokazany jest bez zadęcia, na luzie. Przedstawia uniwersalne problemy, którymi żył świat romantyków, a które bliskie mogą być także nam.
Ballady i romanse Adama Mickiewicza to absolutna klasyka. Zbiór wydany w 1822 roku w Wilnie do dziś znajduje się w kanonie lektur, stanowi bowiem manifest polskiego romantyzmu, ale i uchodzi za początek rozwoju gatunku ballady w polskiej literaturze. Znać go wypada, a nawet należy. Czy jednak dla współczesnej młodzieży to łatwy kąsek do przełknięcia? Niekoniecznie. Czy młodzież czyta Mickiewicza? Z nieprzymuszonej woli chyba nie, choć zdarzają się wyjątki. Powstałe 200 lat temu utwory operujące słownictwem, które dawno odeszło do lamusa, mogą wywołać niemałe trudności interpretacyjne, ale to nie jest jedyna przeszkoda na drodze do zgłębiania twórczości narodowego wieszcza. Skażone szkolnym odczytaniem ballady nie należą do ulubionych utworów współczesnych nastolatków. Jak zatem pokonać bariery komunikacyjne i zachęcić młodzież do zapoznania się z mickiewiczowskimi balladami?
Sposób na to znaleźli artyści z katowickiego Śląskiego Teatru Lalki i Aktora Ateneum. W koprodukcji z Teatrem Pinokio w Łodzi przygotowali spektakl Ballady i romanse, którym zespół zainaugurował nowy sezon artystyczny 2022/23. Przypomnijmy, że tytuł ten już dwukrotnie pojawił się w repertuarze Teatru Ateneum. Po raz pierwszy Ballady i romanse zrealizowała w 1978 roku Danuta Michałowska z Teatru Rapsodycznego w Krakowie, a w 2009 dzieło Mickiewicza wystawione zostało w reżyserii Karela Brožka. Obecnie niebanalny spektakl przygotował reżyser Gabriel Gietzky.
Przedstawienie zrealizowano w ramach Roku Romantyzmu Polskiego i projektu „Romantyczność 2022” związanego z dwusetną rocznicą pierwszego wydania wspomnianego tomu. Przeznaczone jest dla młodzieży szkolnej, ale interpretacja, jaką zaproponował Gietzky niewiele ma wspólnego z klasycznym, szkolnym odczytaniem poezji Mickiewicza. I bardzo dobrze! Reżyser żongluje konwencjami, bawiąc się i tekstem i formą, a wszystko ukazane zostało z perspektywy wchodzącego w dorosłość młodego człowieka. Oszczędnie, ale wymownie. Metateatralne zabiegi, zerwanie z zasadą czwartej ściany, ukazanie teatralnych kulis i interakcje z publicznością – to wszystko uatrakcyjnia przekaz i sprawia, że Mickiewicz został „odbrązowiony”. Zasiadając na widowni, stajemy się świadkiem próby do spektaklu, który dopiero ma zostać zaprezentowany. Artyści wielokrotnie zwracają się do publiczności z prośbą wyboru ballady, którą mają przedstawić.
Przedstawienie trwa zaledwie godzinę. Zbiór ballad Mickiewicza zawiera 14 utworów, w przygotowanym przez zespół katowickiego Teatru Ateneum spektaklu rozbrzmiewa siedem z nich. To Romantyczność, Świteź, Świtezianka, Rybka, Lilije, Rękawiczka i Dudarz. Wszystkie zaprezentowano w nowych interpretacjach, które bliskie są współczesnej młodzieży. Reżyser podszedł do romantycznej materii z dystansem i przekorą. Szafuje konwencjami teatralnymi i raz po raz puszcza oko do widza, przemycając elementy scenograficzne łączące XIX wiek z XXI, a aktorzy śpiewają, rapują, tańczą, bawiąc się tekstem. Są dobrze przygotowani pod względem wokalnym i choreograficznym. Na szczególne uznanie zasługuje Urszula Gołdowska, która niczym Proteusz płynnie zmienia sceniczne tożsamości, a w każdej wypada świetnie. Słowem-kluczem opisującym spektakl jest minimalizm. Koncept inscenizacyjny oparty został na prostocie – zarówno scenograficznej, jak i kostiumograficznej.
Scenografia Klaudii Laszczyk jest ascetyczna. Na skąpanej w mroku scenie pojawiają się jedynie pewne rekwizyty. Kostiumy także są oszczędne. Aktorzy (Urszula Gołdowska, Aleksandra Zawalska, Dawid Kobiela, Michał Skiba i Bartosz Socha) ubrani są w zunifikowane czarne kombinezony, a kiedy wcielają się w protagonistów kolejnych wierszy z Ballad i romansów Mickiewicza, pojawia się akcent kolorystyczny. Stylizację uzupełniają bowiem znaczące atrybuty-rekwizyty czy elementy stroju, dzięki którym łatwo zidentyfikować odgrywane przez nich postaci. Mamy zatem wieniec z czerwonych lilii, których barwa odnosi się do zbrodniczej działalności ich posiadaczki, jest i fluorescencyjna głowa ryby, a jej dysponentkę obdarzono równie barwną piersią – metonimicznie symbolizującą matkę-karmicielkę. Są też karabiny i maski przeciwgazowe, miecze świetlne, ale i strój lekarza z czasów epidemii dżumy. Elementy dopełniające stylizacji stanowią jawne nawiązania do popkultury.
Mówią, że geniusz drzemie w prostocie. I tak w istocie jest . Ballady i romanse w wykonaniu zespołu Teatru Ateneum to teatralny „bryk” wprowadzający w świat opisywany przez narodowego wieszcza. Adaptacje nie są rewolucyjne, ale ciekawe. Realizatorzy przedstawienia, biorąc na warsztat romantyczne ballady, przyjrzeli im się z perspektywy współczesnego pokolenia młodych ludzi i pokazali, że w pełnym fantazji, ludowych wierzeń i prawd moralnych świecie skreślonym piórem Mickiewicza mogą oni odnaleźć problemy, które są wspólne.
Bohaterowie z wierszy skreślonych ręką Mickiewicza w Katowicach materializują się we współczesnej postaci. Gietzky zaserwował publiczności klasykę odartą z bagażu, jakim Ballady obarczyła kultura w ciągu ostatnich dwóch wieków. W czasach, kiedy romantyzm wydaje się li tylko mglistym wspomnieniem, powidokiem, powielanie wyświechtanych schematów jest passé, zwłaszcza że ich ciężar jest nie do udźwignięcia przez współczesnych nastolatków, dla których ballady to bardziej „romantyczny kit” niż hit. Zoomerzy, pokolenie Z, znane też jako pokolenie multitaskingu, dorastające w pełni scyfryzowanym społeczeństwie, nie ma najzwyczajniej serca dla Mickiewicza i jego wzniosłych rad wskazujących, by kierować się w życiu sercem, a nie szkiełkiem i okiem. „Mędrca szkiełko i oko” silniej do niego przemawia niż czucie i wiara. A może się mylę?