EN

1.03.2021, 11:36 Wersja do druku

M.G.

"M.G." Pawła Demirskiego w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. Magda Hueckel

"Kuchenne Rewolucje" nie są oczywiście programem kulinarnym, właściwie jakość kuchni w odwiedzanych przez Magdę Gessler restauracjach jest mało istotna. Zauważmy, że gdyby show ów istotnie traktował o sztuce przyprawiania flaków czy o tajemnicy formowania mielonych, nie zaistniałby tak mocno w kulturze popularnej. Paliwem bowiem dla p. Gessler oraz jej widzów, paliwem dodajmy niewyczerpalnym, nie są rozbef, wodzianka czy wuzetka na deser, a – no cóż – naszość, polskość.

To na przykład, że knajpę może otworzyć przecież każdy, bo co to za filozofia; no a literalnie każdy może być jej szefem, gdyż każdy Polak to urodzony przywódca; to, że w kuchni może być syf, bo tego na zewnątrz nie widać, że można gotować z najgorszych, a najlepiej nieświeżych składników, bo się zmarnują, a durny konsument i tak wszystko zje. Że można też – a jakże – nie płacić pracownikom, bo niech się cieszą, że w ogóle maja pracę, prestiżową - dodajmy. O tym, że jeśli w jakimś mieście na końcu świata jest knajpa, to z pewnością będzie to kebab lub pizzeria, i że w ogóle nic się nie da zrobić i robić nie ma sensu, więc może faktycznie niech Gessler przyjedzie, to przynajmniej cośkolwiek się może ruszy. No i M.G. przyjeżdża, a Bogu ducha winna kelnerka (świetna Marta Nieradkiewicz) ze stresu zjada jadłospis… Eliza Borowska znakomicie zagrała p. Gessler, choć – może się narażę – zagrać tę postać wydaje się, że dość łatwo.

Spektakl jest zasadniczo o tym samym, o czym program, z tym, że o 3 godziny dłuższy. I w którymś momencie tego zdecydowanie przydługiego i miejscami nudnawego przedstawienia skupiłem się na obserwacji sąsiadów, na moim przebiegu część widzów zanosiła się od śmiechu i dała owacje na stojąco, inni wzruszali ramionami, jakby to wszystko albo ich nie dotyczyło, albo i po nich spłynęło, a jeszcze inni siedzieli z grobową miną wciśnięci w fotel nie bardzo rozumiejąc o co chodzi, w tym piszący te słowa.

W sumie - trochę jak w życiu – my, oni, i – cała reszta.

Tytuł oryginalny

M.G.

Źródło:

www.rafalturow.ski
Link do źródła