"Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej w reż. Radu Afrima z Teatr Narodowy im. Iona Luki Cariagale w Bukareszcie (Rumunia) na Festiwalu Dramatu we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Jarosław Klebaniuk w Teatrze dla Was.
Obejrzeć i wysłuchać inscenizację dramatu Doroty Masłowskiej po rumuńsku i to w dodatku bez udawania się do Bukaresztu to nie lada gratka, zobaczyć zaś widowisko bogate i zróżnicowane, przykuwające uwagę i podane niejako w dwóch aktorskich trybach - to prawdziwa uczta. Wybierając się na rumuńską wersję Masłowskiej przywołaliśmy z pamięci spektakl Grzegorza Jarzyny sprzed siedmiu lat i ciekawi byliśmy, jak w porównaniu z tą pastelowo-sterylną i tak nowoczesną, że niemal futurystyczną realizacją wypadnie spektakl w reżyserii Radu Afrima. Co nowego może wnieść teatr do tak wyrazistego i charakterystycznego tekstu? Przecież frazy w rodzaju "Strasznie było słychać palącym się rowerem" czy "Nawet zwierzęta uciekły i pochowały się w lesie", całe pasaże oparte na negacji plastycznie opisywanych wakacyjnych i konsumpcyjnych nie-wydarzeń, popisowa narracja o tym, jak kiedyś wszyscy byli Polakami, a teraz nawet ci nieliczni udają, że uczyli si