„Opowieści o zwyczajnym szaleństwie” Petra Zelenki w reż. Karoliny Kowalczyk w Teatrze Ochoty w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”.
„Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petra Zelenki cieszą się dobrą sławą w polskim teatrze. Właściwie wszystkie realizacje były udane. Tak też jest tym razem - w Teatrze Ochoty. Zaledwie pięcioosobowy zespół daje radę w skróconej wersji przedstawić męskie katusze towarzyszące poszukiwaniu tej jedynej. Nie jest to łatwe, a ostatnie lata specjalnie nie wyróżniają męskich opowieści - jeśli już, to jako negatywne klisze patriarchatu. Tymczasem u Zelenki mężczyźni to postacie kruche, z trudem nawiązujące kontakty, zakompleksione, przeważnie smutne. Sugestywnie to pokazują młodzi wykonawcy wraz z młodymi aktorkami wcielającymi się w role żon, kochanek, matek, przyjaciółek. Wiele tu udanych pomysłów, jak choćby wspomnieniowa scena romansu rodziców głównego bohatera. Sporo także prostych rozwiązań scenicznych, na niewielkiej przestrzeni sceny Ochoty wręcz zbawiennych. Użytek, jaki reżyserka robi z przesuwanych w różnych kierunkach wiszących lamp, graniczy z żonglerką, a charczące telefony doskonale się komponują z cierpieniami rozmówców. Chwilami zabawny, czasem rozczulający, bardzo sprawnie zagrany spektakl. Idźcie koniecznie.