W ostatni wtorek minister kultury i dziedzictwa narodowego oficjalnie nominował Marka Mikosa na dyrektora Narodowego Starego Teatru w Krakowie. - Wybór kogokolwiek innego niż Jan Klata w tej sytuacji wzbudziłby duże emocje. Konia z rzędem temu, kto podałby kandydata idealnego - mówi w rozmowie z Gazeta Polską codziennie Marek Mikos, który kierownictwo nad teatrem obejmie 1 września.
Magdalena Jakoniuk: Spodziewał się Pan tej nominacji? Dopóki nie zarekomendowała Pana komisja konkursowa, Pańskie nazwisko nie kojarzyło się zbyt mocno z teatrem. To jeden z zarzutów Pańskich przeciwników. Marek Mikos: Każdy poważny człowiek, jeżeli startuje w jakimś konkursie - a jeszcze w dodatku jest mężczyzną - to robi to po to, żeby wygrać. Więc ja oczywiście startowałem po to, żeby wygrać, nawet jeśli wyglądało to szaleńczo - taki był punkt wyjścia. Dobrze to wszystko przemyślałem, a potem, podczas posiedzenia komisji konkursowej, przedstawiłem swoje pomysły. Jak się okazuje - z sukcesem. - Wywiązała się bardzo żywa dyskusja, uznałem to za dobry znak. Potem spokojnie czekałem na werdykt. Zresztą charakterystyczne jest to, że kilku innych kandydatów, z którymi rozmawiałem, było zadowolonych z mojej wizji programowej. W momencie gdy dowiedziałem się, że zwyciężyłem, poczułem się nie tyle zaskoczony, ile wzruszony - bo