EN

11.03.2015 Wersja do druku

Mamy amisza pod skórą

Nasz projekt to poszukiwanie politycznego języka, który by lepiej pasował do rzeczywistości niż języki dotąd nam oferowane, bez lewicowej ortodoksji. "My, mieszczanie" to próba negocjowania ze społecznym realem - mówi Tomasz Plata, kurator festiwalu, w dwutygodniku.com

AREK GRUSZCZYŃSKI: Czy jesteś mieszczaninem? TOMASZ PLATA: Tak. AG: Agata Bielik-Robson w wywiadzie dla "Dużego Formatu" powiedziała, że dla niej "bycie mieszczanką oznacza przynależność do najbardziej interesującej grupy w dziejach. Dzięki której stało się możliwe coś takiego, jak dzisiejszy Zachód". Czym dla ciebie jest bycie mieszczaninem? - Podoba mi się ta mieszczańska mitologia, którą rekonstruuje Agata. Jej teksty były bardzo ważną inspiracją podczas wymyślania projektu "My, mieszczanie". Zwłaszcza wstęp do książki "Wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu" Marshalla Bermana. Agata miała zresztą wykład w ramach naszego cyklu, podczas którego przypomniała własne tezy. A potem pojawił się wywiad w "Dużym Formacie" - ze świetnym podsumowaniem mieszczańskich problemów. Ze stwierdzeniem, że "Manifest komunistyczny" Marksa powinien zostać nazwany manifestem kapitalistycznym. - Tak. A także z obrazem mieszczaństwa jako jedynej skut

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mamy amisza pod skórą

Źródło:

Materiał nadesłany

www.dwutygodnik.com nr 154

Autor:

Arek Gruszczyński

Data:

11.03.2015

Festiwale