- Sytuacja we Wrocławiu, związana zarówno z festiwalem Dialog, z Teatrem Polskim oraz innymi teatrami w Polsce jest dramatyczna. Musimy być w gotowości pozytywistycznej, żeby nie stać się bezsilnymi i biernymi, tylko konsekwentnie trwać przy swoim. Musimy nękać i kąsać, zaznaczać swoją obecność, przypominać, że jesteśmy i czekamy - mówi Juliusz Chrząstowski, aktor Narodowego Starego Teatru w Krakowie.
Anna Karaban: Obecnej władzy przeszkadza teatr? Juliusz Chrząstowski: Tak bym tego nie ujmował, mam raczej poczucie, że władzy wyraz artystyczny teatru wisi. Jednak próbuje wprowadzać w nim zmiany. Rozmawiamy podczas Dialogu, który padł ofiarą cenzury ekonomicznej Ministerstwa. Może jednak rządzący czują niebezpieczeństwo, teatr jest dla nich niewygodny i po prostu się go boją? - Wydaje mi się, że teatry są jedną z wielu instytucji kultury, w których rządzący mogą wykazać swojemu elektoratowi, że tam też mogą wprowadzić swój pseudoporządek i za wszelką cenę chcą to udowodnić. Tylko problem polega na tym, że ten twardy elektorat do teatru nie chodzi, ale to nie jest już dla nich ważne. Myślę, że jeśli PiS wygra w wyborach samorządowych to będzie robić dokładnie to samo. Będzie osadzać na stanowiskach swoich wyznawców i zmieniać na rympał, żeby udowodnić za wszelką cenę, że jak zmiana, to po naszemu. Zawziętość, z