Nad Jeziorem Maltańskim swój namiot rozstawił Zespół Artystyczny Ocelot. Pokazano dwugodzinne widowisko "Ocelot - The Spirit of Artistics", które sami artyści nazywają "artystyczno-akrobatycznym show" - po trzecim dniu festiwalu Malta specjalnie dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.
W zapowiedziach można było przeczytać, że nie jest to jedynie popis cyrkowy, a akrobacje są tylko jednym ze środków użytych do opowiedzenia historii. Prawda jest jednak taka, że całość była popisem sprawności w skomplikowanych układach akrobatycznych, z klaunadą jako intermedium. Wszelkie układy przygotowane zostały rzeczywiście na bardzo wysokim poziomie, ale jeżeli ich twórcy mają ambicje artystyczne, to w tym spektaklu one się nie ujawniły. Wszystko bowiem robione było głównie po to, by zdobyć poklask. To zresztą w polskim teatrze dość typowe, a szczególnie w większości teatrów tzw. zawodowych, gdzie aktorzy zachowują się jak najtańsi klauni, byleby tylko zasłużyć na oklaski. Nieopodal namiotu "Ocelota" miał też miejsce krótki performance "Last chance cafe" z gatunku stand-up comedy. Jest to gatunek teatralny zupełnie w Polsce nieznany. Polega na inicjowaniu przez artystę zabawnych sytuacji i wciąganiu publiczności do gry. Mademoisel