"Woyzeck" Georga Büchnera w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Zuzanna Liszewska-Soloch w portalu Teatrologia.info.
"Woyzeck" Georga Büchnera, w reżyserii Piotra Cieplaka, jest niepokojącą baśnią, podwórkową, szemraną balladą o Apokalipsie, której wersety wyśpiewuje ukryty w głębi sceny Dziad (Mariusz Benoit), przy akompaniamencie akordeonu. To opowieść o końcu świata, zmierzchu wartości. Innego końca świata nie będzie - zdają się mówić twórcy spektaklu. To opowieść o wątpliwościach, o sytuacjach, w których pragniemy zbawienia, a nie umiemy się modlić - jak Maria (Zuzanna Saporznikow), "upadła" narzeczona Woyzecka (Cezary Kosiński). Od początku przedstawienia reżyser demonstruje teatralną kuchnię - jesteśmy na próbie. Kulminacyjna scena pocałunku i zabójstwa Marii jest multiplikowana, powtarzana, a początek spektaklu przypomina realizację słuchowiska, w którym aktorzy próbują "bardziej kolokwialnie" ugryźć romantyczny dramat. Ćwiczą m.in. kwestie: "Chrząszcze bzykają jak pęknięte dzwony", powtarzają słowa o "pięknym mordzie". Spektakl z