„Baśń o rumaku zaklętym. Klechdy sezamowe” Bolesława Leśmiana w reż. Anety Jucejko-Pałęckiej w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.
Orientalna „Baśń o rumaku zaklętym” w genialnej interpretacji Bolesława Leśmiana przyciąga zapachem egzotyki, magii i czarem poetyckiej fantazji. Napisana przepięknym, lirycznym językiem historia wykorzystuje właściwy baśniom schemat konstrukcyjny, z wyraźnie ukazanym światem cudowności, mądrymi acz nieco groteskowymi bohaterami oraz przypowieściami o nieprzemijających wartościach. Zawiłe intrygi i przeciwności mnożą się i los zdaje się sprzyjać czarnym charakterom, jednak na końcu dobro triumfuje, pozytywni bohaterowie zwyciężają zło dzięki potędze swych serc i miłości. Bolesław Leśmian, jeden z najwybitniejszych twórców dwudziestolecia międzywojennego, często w swych utworach podkreślał duchowy wymiar życia człowieka, a w swych baśniach arabskich pokazywał wartości ponadczasowe, w których odwaga, skromność, szlachetność i dobroć są najcenniejsze. Wykorzystują to artyści Teatru Lalka – ostatnia adaptacja z cyklu mini-spektakli opartych na „Klechdach sezamowych” Bolesława Leśmiana jest równie wysmakowana, starannie przygotowana, zaskakująca świeżością pomysłów jak poprzednie. Miejmy nadzieję, że niebawem będą kolejne premiery, intrygujące inscenizacje nieśmiertelnych bajek na nowej, kameralnej scenie, w zmyślny sposób przygotowanej w teatralnym foyer.
Wśród świergotu ptaków, słyszalnych jedynie w nieograniczanej niczym wyobraźni i w otoczeniu egzotycznych dworów królewskich, bardziej wymyślonych niż widzialnych, snuje się kolejna klechda. Jeden z jej bohaterów, możny (i wielce zabawny) król Persji posiadał niemal wszystko, o czym inni tylko marzyli. Ale zapragnął najpiękniejszego konia, który miał moc i siłę czarodziejską. Rumak przemierzał podniebne szlaki za sprawą magicznej śrubki, w dodatku mógł galopować z ogromną prędkością. Kiedy król był małym chłopcem, niania opowiadała mu bajkę o czarnoksięskim koniu, a teraz on sam gotów jest poświęcić swą córkę i oddać ją za żonę czarnoksiężnikowi w zamian za wymarzone zwierzę. Sprzeciwia się temu syn królewski, Firuz-Szach. Dosiada zaklętego rumaka i… znika w przestworzach, ku rozpaczy ojca oraz całego dworu. Księcia czekają niecodzienne przygody – trafia do Bengalu i spotyka piękną księżniczkę, miłość swojego życia. Zakochani nieprędko się połączą, najpierw muszą pokonać wszelkie przeciwności losu. Wszystko dobrze się kończy, tak zwykle w baśniach bywa. Jak? O tym właśnie opowiada spektakl w reżyserii Anety Jucejko-Pałęckiej. Oczywiście leśmianowska opowieść ma głębsze znaczenie, nie jest jedynie beztroską, zabawną gawędą. W zrozumiały sposób mówi o sprawach poważniejszych – potędze serca i uczuć, wierze we własne możliwości i o sile odwagi, którą każdy może w sobie odkryć, o uczciwości i szacunku dla innych. W spektaklu Teatru Lalka bogactwo wątków i przesłanie klechdy zostało odpowiednio uproszczone, dzięki czemu młody widz nie zgubi się w baśniowym gąszczu. Rzecz jasna nie nadmiernie – teatralna adaptacja uczy dzieci uważności, skupienia, pierwszych refleksji nad problemami, które i dojrzałym ludziom wydają się trudne. W przystępny sposób, w radosnej atmosferze, z humorem i w takt piosenki przemawia magia baśni i teatru, a pobudzając zmysły przenosi wszystkich do wymarzonego świata cudów i snów.
We własnych interpretacjach historii, pochodzących z „Baśni z tysiąca i jednej nocy”, Leśmian zachwyca polską wersją prozy rymowanej, charakterystycznej dla oryginału arabskiego. Czyni to tak zmyślnie, że nie traci klasycznego piękna i rytmu, a jednocześnie przybliża dzieciom i dorosłym szeroką panoramę życia, obyczajów, odmienność kultury krajów Orientu. Naiwność opisów (przypowiastki i legendy są przecież odbiciem wyobrażeń biednych ludzi dotyczących luksusowego, beztroskiego życia zamożnych sfer wyższych, do którego oni nie mają dostępu) ubarwił humorem, grozę i okrucieństwo złagodził, dodał wierszowane fragmenty, dzięki czemu całość jest fascynująca i zrozumiała nawet dla kilkuletniego czytelnika. Dobrze, że dziecięcy teatr wciąż sięga po jego teksty, by kolejne pokolenia czarować językiem znakomitego pisarza i poety. Autorska adaptacja Jarosława Kiliana pozostaje zgodna z duchem, z literą wybitnego tekstu i adresowana jest do wszystkich, nawet najmłodszych widzów. Spektakl może być też rodzajem zaproszenia do lektury pierwowzoru, arcydzieła, które wyszło spod pióra Leśmiana. Melodia słów, bogactwo metafor, regionalizmów i charakterystyczne skojarzenia wybrzmiewają tu z całą siłą i urokiem. Zapach, smak egzotycznej Persji, malarskość opisów wywiedziona z „arcywyobraźni” autora pulsuje słowem żywym, zdolnym przemówić nawet w oderwaniu od swego źródła. Aby wszystkie te elementy nie zaginęły w biegu wciągającej akcji, trzeba dużej wiedzy i wyczucia. A tego twórcom „Baśni o rumaku zaklętym” nie brakuje! Przygotowując inscenizację, Aneta Jucejko-Pałęcka z powodzeniem wykorzystuje różne konwencje sceniczne – mamy aktorów, lalki i maski oraz muzyków obecnych na scenie. Podkreśla to dynamikę baśniowo-teatralnego świata. Iluzja tworzona dzięki relacjom między żywym planem aktorskim a lalką podoba się dzieciom. Zwłaszcza, że najważniejszymi postaciami, biorącymi udział w przedstawieniu, będą właśnie niesamowite lalki, które wraz ze scenografią zaprojektował Jarosław Kilian. Jako cenną inspirację wykorzystał pamiętne lalki ojca, Adama Kiliana, który w 1960 roku przygotował scenografię do „Zaklętego rumaka” w reżyserii Zbigniewa Kopalki. Adam Kilian pokazał świat Wschodu budując go głównie z wikliny. Jego syn czyni podobnie, ale dodaje własne pomysły. Z takich prostych elementów powstają cuda, a artystyczny teatr nic nie traci z piękna, barw, dobra i humoru. Tytułowego bohatera, czyli zaklętego rumaka, wyrzeźbił w drewnie Bohdan Ruciński. Kolorowy, uroczy koń na biegunach to nie jedyna perełka w tym spektaklu. Jest jeszcze czarodziejski dywan oraz oczywiście dzbano i koszopodobne lalki. Baśń uczy, baśń wzrusza, a szczerość opowieści wydobywają aktorzy, nie rezygnując przy tym z finezyjności fraz. Jest w tym wszystkim jakaś surowość obok niezwykłości świata Wschodu, pełnego magii i blasku. Aneta Jucejko-Pałęcka i Wojciech Pałęcki z wielką wprawą wcielą się w różne postaci, a do ich duetu dołącza tym razem Andrzej Perzyna, który jako król Persji fantazyjnie podkręca wąsa. Aktorzy są na wyciągnięcie ręki i z symbolicznej sceny przemawiają wprost do najmłodszych widzów, jak zwykle szybko tworząc znakomitą nić porozumienia z nimi. Grają ze swobodną naturalnością, podkreślając charakterystyczne, oddane w wyglądzie lalek cechy bohaterów.
Wariacjom reżyserskim i aktorskim towarzyszy muzyka grana na żywo (skomponowana przez Grzegorza Turnaua), wykonywana przez młodych, pełnych zapału i uzdolnionych artystów – wiolonczelistę Kajetana Pałęckiego i skrzypaczkę Anielę Blachurę. Bez nich żadna z sezamowych klechd nie mogłaby czarować odpowiednią dynamiką, śpiewnością i radosną ekspresją! Na zakończenie, tradycyjnie już aktorzy zapraszają dzieci na mini warsztaty, czyli rozmowę o tworzeniu spektaklu. Wyjaśniają skąd się wzięły pomysły lalek, masek, różne sztuczki inscenizacyjne i odpowiadają na wszystkie pytania małych widzów.
W warszawskiej Lalce wyobraźnia nie zna granic, klasyka zyskuje odpowiednie tło i szatę, stając się inspiracją dla twórców, artystów. Ku radości widzów w każdym wieku.